Tatuaż Kalinga od Fang-od (Whang-od)

Nikt nie wie ile Fang-od ma lat. Jedni twierdzą, że 95 a inni opowiadają, że w zeszłym roku obchodzili 100 rocznice jej urodzin, jeszcze inni, że ma ponad 105 lat. To poczciwa, starsza kobieta, która większość dnia spędza na pokrywaniu tradycyjnym tatuażem Kalinga przybyłych tu turystów z Filipin i zagranicy.

Praktycznie od rana do wieczora Fang-od robi tradycyjne tatuaże pochodzące z rejonu Kalinga. Pomimo swojego wieku nadal ma doskonały wzrok i pewną rękę. Ustawiają się do niej kolejki, a podobno w weekendy warto zrobić wcześniejszą rezerwację. Wszystko za sprawą magii telewizji i tego, że National Geographic parę lat temu wyemitował reportaż o niej i jej sztuce tatuażu.
Obecnie każdy, kto dotrze do malutkiej wioski Buscalan, za niewielką opłatą może zrobić sobie tatuaż. Dawniej, aby ozdobić swoje ciało tradycyjnym tatuażem z rejonu Kalinga (nazywanym Batek) trzeba było się postarać. Tatuaż przeznaczony był dla dobrych wojowników, którzy wykazali się w walkach, a także dla chłopców, którzy chcieli stać się mężczyznami. Kobiety chciały się tatuować, aby bardziej podobać się oraz podobno aby mieć większą szanse na zajście w ciążę. Od naszego przewodnika słyszałem jeszcze jedną historię dotyczącą tatuaży Kalinga u kobiet, której niestety nie byłem w stanie zweryfikować. Podobno w dawnych czasach, gdy mężczyźni opuszczali wioski, aby walczyć w plemiennych walkach, w wiosce zostawały tylko kobiety i dzieci. Przez to były bardzo łatwym celem dla grasujących band. Dochodziło do gwałtów, morderstw i kradzieży. Podobno kobiety spośród siebie wybrały grupę, która będzie ochraniała wioskę przez złoczyńcami, a ich cechą charakterystyczną był tatuaż Kalinga. Ile w tym prawdy? Nie wiem.
Z oddali słychać charakterystyczne uderzanie kijka bambusowego o drugi kijek. Podchodzimy bliżej do domu słynnej Fang-od, aby móc obserwować ją podczas pracy. Siedzi na werandzie na drewnianym klocku. W ręku trzyma kawałek bambusowego patyka z kolcem, a drugim rytmicznie uderza. Przed nią siedzi biały turysta z wielkim grymasem na twarzy. Na jego plecach widać fragment powstającego tatuażu i płynące strużki krwi. Zaraz obok siedzi drugi, który tatuowany jest przez młodziutką dziewczynę. Kawałek dalej kolejka długa jak w poczekalni u lekarza.

Jak powstaje tradycyjny tatuaż Kalinga?

Najpierw należy wybrać sobie wzór – z rąk do rąk krąży kartka, na której widnieje kilka przykładowych wzorów. Po wybraniu jednego z nich Fang-od rysuje go na ciele. Teraz wystarczy tylko w miseczce wymieszać maź powstałą ze sproszkowanego węgla drzewnego z odrobiną wody. Należy wybrać jeden z patyków bambusowych z wbitym kolcem (igłą) oraz drugi, który posłuży do uderzania. Kobieta nakłada palcem odrobinę czarnej mazi na kolec i zaczyna się charakterystyczne uderzanie patyka o patyk. Pojawia się pierwszy grymas bólu na twarzy, pojawia się pierwsze zaczerwienienie. Po chwili pierwsza krew spływa po plecach. Po dłuższej chwili rana tak mocno krwawi, że nie widać wzoru. Fang-od bierze do ręki kawałek mocno brudnej szmatki. Szmatka leżała na podłodze pełnej pyłu i kurzu. Posiada liczne plamy krwi i brudu. Kobieta nie przejmując się tym przeciera ranę i kontynuuje tatuowanie.
Twarz tatuowanego mężczyzny sugeruje, że mocno odczuwa każde uderzenie igły, lecz twardo mówi, że „Spoko. Dam radę.”. Chwila przerwy. Fang-od bierze kilka łyków wody i palcem wydłubuje smarki z nosa wycierając w szmatkę i koszulkę. Tym samym palcem nakłada kolejną porcję mazi na kolec. Kolejny łyk wody i kontynuuje uderzanie. Znów tatuowane miejsce zalewa krew. Znów przeciera tą samą, brudną szmatką.
Tatuaż Kalinga jest gotowy. Jeszcze tylko ostatnie stuknięcia, które wytatuują charakterystyczny podpis Fang-od – trzy kropki. Gotowe. Widać wielką ulgę na twarzy tatuowanego. Zadowolony turysta płaci kobiecie za usługę, przesuwa się w głąb kolejki, a następny klient zasiada na drewnianej podłodze przed kobietą.
Nie następuje żadna wymiana sprzętu. Nie ma żadnej dezynfekcji czy odkażania. Brak chociażby mycia rąk. Ten sam kolec, ta sama szmatka, te same palce obsługują następnego klienta, a później następnego i następnego aż zapadnie zmrok.
Rozmawiam z ludźmi oczekującymi na swoją kolej. Rozmawiam z tymi, którzy już mają swoją etniczną pamiątkę na ciele.

    • – Bolało?
    • – Eee nie było tak źle – gorzej wygląda niż boli w rzeczywistości.
    • – Pięknie wyszło. Pamiątka na całe życie – mówię. A nie bałeś się zakażenia?
    • – Jakiego zakażenia?
    • – No wiesz, choroby WZW, HIV, itd…
    • – Yyyych, ale jak? Że co?
    • – Czy nie przeszkadza Ci brak sterylności? Brak jednorazowych igieł? Wielokrotne używanie brudnych, zakrwawionych szmatek, chusteczek? No wiesz kontakt z obcą krwią? – dopytuję
    • – Yyyyy – tatuaż to wielka rzecz – taka oryginalna pamiątka na całe życie. To wielkie przeżycie duchowe – nie można wtedy myśleć o przyziemnych sprawach. „Trzeba poddać się chwili…” – lekko skołowany mi odpowiada
    • i zaryzykować zdrowie – dopowiadam sobie w myślach.

Sterylność, czystość, bezpieczeństwo zdrowotne to słowa, które raczej w Buscalan przy robieniu tatuaży Kalinga nie obowiązują. Ani razu nie widziałem, aby kolec był zmieniany przy nowej osobie. Stare, zużyte, pełne czyjejś krwi chusteczki losowo służą do przecierania poranionego ciała. Kontakt z obcą krwią dostaje się tu w gratisie. Nie wiem czy nikt tu nie słyszał o chorobach przenoszonych poprzez krew, lecz podobno nie o to tu chodzi, bo to wielkie doznanie, to stan ducha poddać się zrobieniu tradycyjnego tatuażu. Chyba nie jestem zbyt „duchowy” i zbyt racjonalnie podchodzę do życia.

Przed przyjazdem do Buscalan przez chwilę zastanawiałem się nad zrobieniem sobie oryginalnej pamiątki na całe życie – tatuażu od Fang-od, lecz brak zachowania jakiejkolwiek higieny i czystości od razu sprowadziło mnie na ziemię. Moje poczucie komfortu psychicznego zdecydowanie nie pozwoliło mi poddać się „chwili i duchowemu uniesieniu”.
Jestem ciekaw Waszej opinii, bo może jestem zbyt przewrażliwiony. Czy zrobilibyście sobie taki tatuaż? W takim miejscu? W takich warunkach?

PS. Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak dostać się do wioski Buscalan to opisałem wszystkie szczegóły w artykule Buscalan – wioska na końcu świata.filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga filipiny buscalan kalinga tattoo tatuaż kalinga

A na koniec zobaczcie przepiękne ujęcia w filmie The Last Mambabatok autorstwa Brent Foster. Kapitalne obrazy!

PS. Nasza druga podróż na Filipiny odbyła się w terminie 17.02-12.03.2017. Zapraszam do zapoznania się z wpisem Nadia w podróży na Filipiny 2017 , który jest relacją pisaną na gorąco podczas podróży oraz do wpisu Filipiny informacje praktyczne, gdzie znajdziecie wiele przydatnych informacji. Jeżeli kogoś interesuje nasza pierwsza podróż na Filipiny w 2016 roku to „zapiski z podróży” znajdzie w artykule Nadia w podróży na Filipiny – zapiski z podróży.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *