Sekumpul Waterfall na skuterze

Dzięki Maćkowi, który był w tym terenie parę miesięcy wcześniej, dowiedziałem się o istnieniu na Bali Sekumpul Waterfall. W przewodniku LonelyPlanet można na próżno szukać jakichkolwiek informacji na ten temat, czyli już zaczyna być ciekawie. Miejscowi przewodnicy i naganiacze z Lovina uważają, że nie ma sensu tam jechać – jest jeszcze lepiej. Wiele osób uważa, że są to najładniejsze i najmniej komercyjne wodospady znajdujące się na Bali. Więcej rekomendacji nie musieliśmy mieć, aby chcieć je zobaczyć.

sekumpul waterfall

Najlepszym sposobem dostania się w te okolice jest wynajęcie własnego transportu. Postanowiliśmy wypożyczyć skuter. Z zatankowanym bakiem do pełna jedziemy w miarę wygodną i pozbawioną dziur asfaltową drogą w stronę wioski Sawan. Dalej już nie jest tak komfortowo, ponieważ za wioską skręcamy w drogę szutrową, która pnie się bardzo ostro pod górę. Po drodze mijamy duży napis „Welcome to Sekumpul Waterfall”, co utwierdza nas w przekonaniu, że obraliśmy dobry kierunek.

sekumpul waterfall
Droga staje się dziurawa, jest coraz bardziej stromo, a nasz skuterek ledwo daje radę na podjazdach. Kilka razy upewniamy się u lokalnej ludności, czy aby dobrze jedziemy, żeby w końcu dotrzeć na miejsce.

sekumpul waterfall

Zatrzymujemy się przy małej, bambusowej wiacie, gdzie siedzi kilku młodych mężczyzn z wymalowanymi „od ucha do ucha” uśmiechami na twarzy witając nas serdecznie. Zostawiamy skuter, uiszczamy opłatę za bilet, wpisujemy się do specjalnej książki odwiedzin Sekumpul Waterfall i idziemy wygodną, betonową ścieżką w stronę pól ryżowych.

sekumpul waterfall

Wodospady są pięknie położone w zaciszu wzgórz usłanych polami ryżowymi z dala od miejskich zabudowań. Podobno zostały stosunkowo niedawno odkryte dla ludzi. Jeden z właścicieli terenów okolicy wodospadów dostrzegł ich piękno oraz potencjał dla ruchu turystycznego. Za sprawą Kadek’a Ardita (obecnie jednego z głównych przewodników po tym terenie) lokalne władze wspomogły finansowo projekt zbudowania łatwiejszego dostępu do tego miejsca dla odwiedzających. Powstała wygodna ścieżka, a zamiast mało bezpiecznych bambusowych drabin pojawiły się schody, umożliwiające zejście wprost do rzeki.

sekumpul waterfall

Przechodzimy w poprzek nurtu rzeki i skręcamy w lewą ścieżkę, która po kilku minutach doprowadza nas pod sam wodospad. Jest po prostu pięknie. Dookoła intensywnie zielona ściana roślin, z której z samej góry spada krystalicznie czysta woda w kilku nitkach. Podobno to prawie 80 metrów wysokości słupa wody. Pojedyncze kropelki rozpryskują się w promieniu kilkudziesięciu metrów, co bardzo utrudnia robienie zdjęć. Jesteśmy sami, nie musimy z nikim dzielić się tym miejscem. Orzeźwiająca „bryza” bardzo pomaga wytrzymać lejący się z nieba żar.

sekumpul waterfall

Po śliskiej, błotnistej ścieżce, pokonując kilka większych głazów dostaję się pod stopy wodospadu. Znajduje się tu mały stawek, do którego z ogromnym grzmotem spada woda. „Przepiękna sceneria na długi  kanioningowi zjazd” – pomyślałem sobie w głębi duszy.
Woda jest dosyć zimna, lecz to doskonałe miejsce, aby popływać choć chwilę i orzeźwić swoje ciało… tak to można cieszyć się pięknem przyrody i „prawie” dziewiczych miejsc.

Informacje praktyczne

Wynajęliśmy skuter na cały dzień (40 000 IDR), zatankowaliśmy go do pełna (1l = 5000 IDR). Aby dotrzeć do Sekumpul Waterfall należy podążać drogą w głąb wyspy. Trasa jest dosyć prosta: Lovina – Singaraja – Sangsit – Jagaraga – Sawan – Sekumpul. Bilet wstępu kosztuje 5000 IDR/os.  Można także wykupić zorganizowaną wycieczkę do wodospadów np. u Kadek’a.

PS. Wyjazd do Indonezji odbył się w terminie 12.09 – 07.10.2011.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u