George Town, włóczęga bez celu

To miasto ma coś w sobie. Nie potrafię tego nazwać ani dokładnie określić, lecz pomimo rozmiarów, bo zamieszkuje je ponad 700 tys. mieszkańców to George Town (czasami pisane Georgetown) jest doskonałą wizytówka wyspy Penang. To nie będzie wpis z rodzaju co warto zobaczyć na Penang, czy historia miasta w pigułce lub najważniejsze miejsca – nie, nic z tych rzeczy.

Zakładamy sandały, wrzucamy butelkę wody do plecaka, a przewodnik i wszelakie mapy i poradniki chowamy gdzieś głęboko, aby tylko do nich nie zajrzeć i wyruszamy na miasto. Nie mamy żadnego celu, nie mamy żadnych oczekiwań, po prostu idziemy przed siebie, w dowolnym miejscu skręcamy w uliczkę, czasami wracamy lub bezsensownie idziemy przed siebie.
Tak jest miło, tak jest przyjemnie, tak dociera się do miejsc, do których normalnie się nie trafia. Z oddali widzimy starą rikszę. Podążamy w jej kierunku. Dalej widzimy interesujące drzwi, następnie niesamowite pęknięcie w ścianie lub unoszące się opary jedzenia. Kawałek dalej widnieje „metalowa scena” z komiksu, których pełno w całym George Town, następnie słynne murale Zacharevic’a, a jeszcze dalej wielki kot na ścianie.
O tak kot, kotki lub jak to nazywa nasza Nadia „koki” to jeden z najważniejszych elementów w wystroju George Town dla naszego malucha. Wygięte z drutu, zrobione z włóczki, namalowane na drzwiach i ścianach, kolorowe i czarno-białe… nieistotne – najważniejsze, że po prostu są.
Chinatown ma chyba najwięcej, najciekawszych drewnianych drzwi. Nie wiem czemu, ale odrapane z odpadającą farbą, zamknięte najczęściej grubym łańcuchem najbardziej nam się podobają. Mają niesamowity klimat, który emanuje na pozostałe części zabudowy i ulicy. Ogromną przyjemność sprawia włóczenie się tymi malutkimi miejscami, ciasnymi uliczkami, a chińskie napisy i nienajlepszy stan zabudowy powoduje cofnięcie się w czasie.
Każdy, kto tu przyjedzie, a lubi włóczęgę po mieście i eksplorowanie jego tajemnic nie będzie czuł się zawiedziony. George Town na pewno go nie rozczaruje, a spędzi tu pewnie więcej czasu niż planował.

george town street
Spacer ulicami z Nadią w wózku? Czemu nie.
mahjong szyld
Prawda, że po zobaczeniu takiego szyldu od razu chce się wejść na herbatkę i partyjkę Mahjong?
george town street
Z ogrom,ną przyjemnością zasiądę w takim miejscu przy pysznej kawie bądź herbacie.
george town street
Kogo nogi bolą może wynająć sobie rikszę.
george town street
George Town pełne jest takich drzwi – ogromnie nam się spodobały.
street art malezja
Chętnie widziałbym tego rodzaju „street art” na naszych polskich ulicach
Bruce Lee Cat The Real Bruce Lee Would Never Do This Artists for Stray Animals.
Mural „Bruce Lee Cat” (oficjalna nazwa The Real Bruce Lee Would Never Do This) autorstwa Artists for Stray Animals.
101 Lost Kittens mural cat
Nadii strasznie podobały się kotki z projektu 101 Lost Kittens .
george town street art murral
Projekt 101 Lost Kittens został stworzony przez ASA – Artists for Stray Animals celem znalezienia domu dla bezdomnych zwierząt.
george town street
Drewniane domy na palach położone na nadbrzeżu George Town.
post box malezja
Bardzo często piękno jest w prostocie zestawień kolorystycznych.
cheong fatt tze mansion photo
Cheong Fatt Tze Mansion to bardzo charakterystyczny punkt na mapie George Town.
malezja mural
Lokalni sprzedawcy podchwycili pomysł Ernesta Zacharevic’a i sami upiększają okolice swoich sklepów.
W jednej z chińskich świątyń...
W jednej z chińskich świątyń…
chińska kaligrafia
Pieczołowicie kaligrafowane imię darczyńcy na jednej z dachówek.
chińska dachówka
Każdy może ofiarować datek na świątynię, a jego imię będzie zapisane na dachówce.
malezja street riksza
Riksze czekają na klienta zaparkowane w rządku przy jednej z ulic George Town.
george town street
Prawda, że interesujący pomysł na komiks?
malezja street
Nadii bardzo przypadły do gustu postaci wykonane z drutu.
malezja street food
Przepyszne uliczne jedzenie w jednej z budek.

George Town informacje praktyczne

Do George Town na wyspie Penang przyjechaliśmy autobusem z Cameron Highlands. Czas przejazdu to ok. 5 godzin, a koszt biletu wyniósł 35 RM/os, za Nadię nie musieliśmy nic płacić.
Zatrzymaliśmy się w hostelu Day & Night na skrzyżowaniu ulic Love i Chulia Lane. Hostel znajduje się przy samym przystanku autobusowym. Koszt to 35 RM za malutki pokój z łóżkiem, łazienka na zewnątrz. Generalnie nic specjalnego i raczej nie polecam, lecz my zazwyczaj niewiele czasu spędzamy w pokoju zatem nie robiło nam większej różnicy. Było czysto, jednak poza łóżkiem miejsca było zaledwie na plecak.

PS. Nasz wyjazd do Malezji i Singapuru odbył się w terminie 18.09. – 09.10.2013 roku podczas którego pisaliśmy na gorąco relację  „Nadia w podróży – zapiski z podróży z Malezji i Singapuru„. Osoby planujące wyjazd w te rejony na pewno przyda się praktyczny wpis Singapur i Malezja informacje praktyczne: ceny, wiza, noclegi, gdzie znajdziecie mnóstwo praktycznych informacji.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u