Beck Weathers. Everest. Na pewną śmierć recenzja książki

Nie tak dawno temu w mediach pojawił się zwiastun filmu „Everest”, który ukazuje najtragiczniejszy sezon zdobywania najwyższej góry świata Everest. Przy tej okazji pojawiło się również pierwsze polskie wydanie książki autorstwa uczestnika tragicznej wyprawy Beck’a Weathers’a „Everest. Na pewną śmierć”. Przed pójściem do kina koniecznie chciałem przeczytać książkę, bo uważam, że taka kolejność jest właściwa.

Everet. Na pewną śmierć okładka
Beck Weathers. „Everet. Na pewną śmierć”.

Kto zna najtragiczniejsze wydarzenia z 1996 roku, których najwyższa góra była tłem, ten wie, że doszło tam do wielkiej tragedii. Podczas silnej burzy śnieżnej zginęło 8 osób. Byli to klienci i przewodnicy komercyjnych wypraw próbujący spełnić swoje marzenia. Dodatkową osobą, która pierwotnie powiększyła statystykę zmarłych był autor niniejszej książki – Beck Weathers, który jednak przeżył noc w Strefie Śmierci (teren położony powyżej 7900 m. n.p.m.) i pomimo olbrzymich odmrożeń, został uratowany. Brzmi to jak fikcja, lecz to prawdziwa historia.

Okładka książki „Everest. Na pewną śmierć” pokazuje majestatyczną górę i malutkiego człowieka sugerując, że będziemy mogli przeczytać w niej o zmaganiu się wspinacza z górą. Książka jest podzielona na 4 części. Pierwsza z nich opisuje tragiczną wyprawę na Everest. Beck Weathers relacjonuje komercyjną wyprawę, w której wziął udział i w miarę szczegółowo przedstawia feralny dzień, gdy on i grupa współtowarzyszy znalazła się w Strefie Śmierci podczas olbrzymiej burzy śnieżnej. Jak dla mnie jest to najciekawsza część książki – wartka akcja, szczegółowo opisane wydarzenia – wszystko z punktu widzenia autora. Czyta się przyjemnie. Byłem jednak zdziwiony, że akcja w książce opisywana jest tak szybko – będąc zaledwie w 1/3 książki skończyła się opowieść o tragedii rozgrywającej się na Evereście. Oczywiście ma się niedosyt, że tylko tyle zostało poświęcone opisowi tych wydarzeń. Zastanawiałem się, co będzie dalej.

Kolejna część to autobiografia autora, to opowieść o jego żonie, rodzinie, przyjaciołach, dzieciach, domu, pracy, o wspólnych wyjazdach na wakacje i wycieczkach. W końcu to historia jego olbrzymiej depresji, niskiej samooceny, problemów małżeńskich, braku kontaktu z dziećmi, nieporozumienia z żoną. O tym jak żona z dziećmi sami jeździli na wakacje, jak wujek naprawiał kran itd. Dywagacje Peach (żona) czy problemy w małżeństwie i brak ciepła rodzinnego, są jej winą, czy może spowodowane jest to egoizmem Beck’a, który nie potrafi sobie poradzić z depresją? STOP – Miałem dość, po prostu chciałem jak jeszcze nigdy wcześniej, zamknąć książkę i wyrzucić ją do kosza. „Everest. Na pewną śmierć” to książka, której tytuł, okładka i opis sugerowały, że będzie o historycznej wyprawie na Everest przecież!

Kolejna cześć to skrótowe i mało ciekawe (czytaj nudne) opisy zdobywania doświadczenia górskiego przez Becka, to droga do zdobycia Korony Ziemi (najwyższe szczyty położone na wszystkich kontynentach), kolejne treningi, walka z depresją, egoizm wspinacza, kompletnie odsunięcie się od żony i dzieci. Dawno nie czułem się tak rozczarowany i z niechęcią przewracałem kolejne strony książki.

Wszystko to zakończone jest historią licznych operacji autora, amputacją dłoni, rekonstrukcją nosa i sprawami rodzinnymi. Uff – dobrnąłem do końca.

Dla mnie to nie jest książka o górach (nie licząc pierwszej części). Góry są tylko tłem, pobocznym powodem problemów rodzinnych. Nie postawiłbym tej książki na mojej półce obok innych pozycji z kanonu literatury górskiej, bo najzwyczajniej dla mnie tam nie pasuje. Dodatkowo, jako czytelnik czuję się oszukany piękną okładką, tytułem, treścią zawartą na niej oraz czasem wydania – premiera filmu – ponieważ wszystko wskazuje na książkę, której motywem przewodnim będzie zdobywanie Everestu, a nie spowiedź egoisty chorującego na głęboką depresję i problemy rodzinne. Generalnie – jak kogoś interesuje literatura górską to zdecydowanie nie polecam książki Beck’a Weathers’a „Everest. Na pewną śmierć”

Teraz z czystym sumieniem mogę zobaczyć film – mam nadzieję, że zwiastun mnie nie oszukał i będzie to film o zdobywaniu Everestu, a nie sesja na kozetce u psychoanalityka.
Chętnie poznam Wasze zdanie na temat tej pozycji. Co o niej sądzicie?

PS. Jeżeli ktoś chciałby przeczytać bardzo szczegółową historię wydarzeń z feralnej wypraw w 1996 roku to polecam przez niektórych uważaną, za kontrowersyjną pozycję – „Wszystko za Everest” Johna Krakauera, który brał udział w tej samej wyprawie, co Beck.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u