Stary, młodzi i morze. Marcin Jamkowski, Jacek Wacławski – recenzja książki

„Stary” to nazwa polskiego jachtu, młodzi to określenie wieku głównych bohaterów tej opowieści, a morze to duża woda, czyli jak to wszystko złożymy w całość to otrzymamy niezłą historię. Książka „Stary, młodzi i morze” opowiada o grupie znajomych, która na początku miała pomysł. A wiadomo, gdy w głowie zakiełkuje jakaś idea, to nie ma mocnych, żeby nie spróbować jej zrealizować.
Każdy żeglarz marzy o tym, aby choć raz spróbować swoich sił i szczęścia w próbie opłynięcia legendarnego Przylądka Horn. Niewielu próbuje utrudnić sobie zadanie w postaci chęci dopłynięcia do wybrzeży Antarktydy i wejścia na jej teren. Tak właśnie w głowach autorów powstał pomysł na opłynięcie Ameryki Południowej, aby skierować wypożyczony jacht „Stary” w stronę zdradliwych i trudnych wód w okolicach Hornu i popłynąć na Antarktydę. Podobno w „szaleństwie jest metoda”  zatem po prostu trzeba spróbować.

stary, młodzi i morze książka
Stary, młodzi i morze. Marcin Jamkowski, Jacek Wacławski

Ekipa dobrych znajomych zaczyna wielkie przygotowania, zbiera niezbędne fundusze, dokupuje sprzęt na jacht, aby móc w końcu rzucić cumy w szczecińskim porcie i objąć kierunek Ameryki Południowej.
Czytając książkę „Stary, młodzi i morze” wszystko wydaje się takie proste. Wraz z załogą pokonujemy kolejne mile morskie, stawiamy żagle, czasami mdli nas od bujania na wielkich, kilkunastometrowych falach, a czasami doświadczamy spiekoty od słońca.  Towarzyszymy im podczas zmagań z przeciwnościami pogody, refujemy żagle, ale przede wszystkim jesteśmy cichymi świadkami cementowania się przyjaźni podczas wielu miesięcy spędzonych na małym jachcie. Z każdej strony książki bije spokój, opanowanie i ogromna jedność całej załogi.
Cała ekipa jachtu „Stary” zapisała się na łamach historii jako najmłodsza grupa z Polski, która opłynęła Przylądek Horn oraz dokonała udanego wejścia na Antarktydę.  Po wielkim sukcesie pojawił się kolejny pomysł, jeszcze bardziej ambitny – postanowili dokonać pierwszej, polskiej próby przepłynięcia przez legendarny Northwest Passage, czyli Przejście Północno Zachodnie. Tym razem ścigają się głównie z czasem i licząc na sprzyjające warunki, zmagają z niebezpiecznymi górami lodowymi.

stary, młodzi i morze książka
Stary, młodzi i morze. Marcin Jamkowski, Jacek Wacławski

Książka jest tak napisana, że czyta się sama. Doskonałym zabiegiem są wtrącenia w postaci fragmentów wyciągniętych z dziennika prowadzonego przez Jacka podczas żeglugi. Nadają specyficzny klimat i oddają panującą ówcześnie atmosferę na statku. Całe szczęście nie mamy tu do czynienia z klasycznym dziennikiem pokładowym, gdzie każdego dnia opisywane są historie. Nie ma tu czasu na nudę podczas flauty, czy dłużyzn, lecz z interesującymi opisami otaczających ich krajobrazów. Zdjęcia z wspinaczki na górach lodowych, na Grenlandii wzmagają w czytelniku nutę zazdrości i chęci popłynięcia tam, aby zobaczyć i doświadczyć tego na własnej skórze.
Można by się spodziewać, że „Stary, młodzi i morze” to książka głównie o żeglowaniu. Nic bardziej mylnego. Jak dla mnie to wspaniale opisana historia, gdzie pierwsze skrzypce gra prawdziwa przyjaźń, braterstwo i ogromna wspólna determinacja w dążeniu do zaplanowanego celu. Żagle, jacht i historyczne dokonania załogi, to „tylko” tło.
Oprócz ciekawie poprowadzonej narracji, książka spełnia rolę edukacyjną dzięki temu, że opisuje miejsca, przez które przepływa „Stary” także w ujęciu historycznym. Możemy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy.
Nie jestem żeglarzem, a moja wiedza z tej kategorii ogranicza się tylko do tego, że wiem gdzie jest dziób i rufa na jachcie.  Ubolewam zatem nad tym, że do książki nie dodano szkicu jachtu z zaznaczonymi wszystkimi jego składnikami,  abym miał możliwość zrozumienia i umiejscowienia części, o których wspomina się w tekście. Dodanie słownika na końcu, z żeglarskimi terminami użytymi w książce, też wydaje się dobrym pomysłem.
Książka „Stary, młodzi i morze” ma bardzo dużo dobrych fotografii, wiele z nich ukazuje mało popularne zakątki naszego globu i całość bardzo podnosi walory estetyczne tej pozycji. Dodatkowo nie lada atrakcją jest dodatek w postaci płyty z filmem w reżyserii Konstantego Kulika „W poszukiwaniu legendy”.  Sądzę, że każdy żeglarz i nie żeglarz sięgnie po tę pozycję i z przyjemnością zasiądzie do jej lektury.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u