Durian – śmierdząca sprawa?

Na hasło durian od razu wszystkim przychodzi do głowy jego charakterystyczny, śmierdzący zapach. W Azji na wielu drzwiach i tabliczkach można spotkać znak informujący o tym, że nie można wchodzić z tym owocem. Ale czy ta powszechnie zła opinia jest zasłużona? Czy rzeczywiście durian tak okropnie śmierdzi?

Jestem w Ratnapurze (Sri Lanka). Zatrzymaliśmy się koło stoiska, gdzie jedynym oferowanym owocem był durian. Na razie jeszcze nic nie czuć. Woń powietrza trochę zmieniła się, ale żeby od razu śmierdziało? Nie zarejestrowałem. Zdałem się na Sampath’a (kierowca tuk-tuka, który jak opowiadał jest wielkim fanem i smakoszem duriana), aby wybrał odpowiednią, dobrej jakości i dojrzałości sztukę.

Durian (Durio zibethinus Murray) uważany jest za „króla owoców” ze względu na dużą wielkość owoca oraz jego niepowtarzalny smak. Z zewnątrz chroniony jest grubą zieloną skorupą z licznymi kolcami. W środku składa się z trzech komór, w których przechowywany jest miąższ. Jego nazwa wywodzi się z malajskiego słowa „duri” co oznacza kolec. Rośnie na wysokich, dochodzących do 40 metrów wysokości drzewach. Tyle teorii.

durian król owoców
Durian. Śmierdzący król owoców – trzeba dobrać się do jego wnętrza, aby poczuć tę woń :)

Sprzedawca wziął do ręki swój wspaniały, trochę zardzewiały nóż, przetarł go o spodnie i zabrał się do cięcia. Kilka sprawnych ruchów i już jesteśmy w środku. Pomimo powszechnej opinii po otwarciu nic nie zaśmierdziało.

Miąższ duriana ma bardzo lepką i kleistą konsystencję koloru jasno żółto-brązowego, która przypomina trochę bardzo gęstą postać budyniu. Jest dosyć specyficzny w dotyku. Biorę do ręki kawałek. Najpierw wącham, oglądam z każdej strony. Nadal nic nie śmierdzi – może nie pachnie, lecz na pewno zapachu kanalizacji to to nie ma. Ma po prostu specyficzny, jedyny, trochę słodkawy zapach. Jednym będzie on odpowiadał, drugim nie.

durian król owoców
Durian. Śmierdzący król owoców – tym razem od środka, gdzie można zobaczyć jego kolor.

Wkładam do buzi pierwszy kęs i zaczynam smakować. Nie jest to podobne do niczego, co kiedykolwiek wcześniej jadłem. Dosyć powoli rozpływa się w ustach, jest słodkie, lecz nie za bardzo. Po pierwszym kęsie, tym razem odważniej, sięgam po kolejny.
Samego miąższu nie ma aż tak dużo, ponieważ durian ma w sobie olbrzymie pestki. Ciężko powiedzieć czy mi to smakuje, lecz na pewno nie jest niedobre.

Kolejny kęs – jest coraz lepiej, moje kubki smakowe coraz dokładniej próbują zdiagnozować, z czym mają do czynienia. Po zjedzeniu całego owocu, koniecznie trzeba umyć ręce, ponieważ na palcach pozostaje kleista maź (miąższ). Bardzo trzeba uważać, aby nie pobrudzić swojego ubrania, bo „specyficzny” zapach pozostanie z nami na wiele godzin.

durian król owoców

durian król owoców

Po dłuższym odpoczynku po zjedzeniu duriana mogę powiedzieć, że mi smakowało i następnym razem także skuszę się na ten owoc. Nie jest on tani (350 LKR, czyli za to mógłbym kupić kilka kilogramów bananów lub przynajmniej 4-5 papai), lecz według Sampath’a ma nieocenione właściwości. Wpływa na ludzką siłę i przede wszystkim działa na potencję – z grzeczności nie będę przytaczał oryginalnych słów, jakie wypowiedział, lecz parafrazując jego słowa to po zjedzeniu duriana mężczyzna będzie miał niewiarygodnie udany seks, a i kobieta także skorzysta :)

Zatem do następnego razu, kiedy będę mógł ponownie skosztować „króla owoców”.

PS. Przywiozłem ze sobą z Indonezji cukierki o smaku duriana, aby poczęstować znajomych z pracy. Reakcje były bardzo różne, jednak osoby którym smakowały, były w mniejszości.

PS2. Moja podróż na Sri Lankę odbyła się w terminie 25.02.-18.03.2012. Zapraszam do zapoznania się z wpisem Sri Lanka – zapiski z podróży, który jest relacją pisaną na gorąco w trakcie podróży oraz do wpisu Sri Lanka informacje praktyczne: ceny, pieniądze, wiza, noclegi, gdzie znajdziecie wiele przydatnych informacji przydatnych do zaplanowania swojej podróży.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *