Teatr światła i cienia w jaskini
Kompletna ciemność i zupełna cisza. Nic nie widać i nic nie słychać. Nagle słychać naciśnięcie przycisku latarki. Olbrzymi snop światła pada na pięknie białą ścianę. Pojawia się światłość, która ukazuje strukturę ściany, jej fakturę. Każde załamanie, nawet najdrobniejszy występ skalny rzuca cień. Jednak to tylko niewielkie zaburzenie idealnie jasnego obrazu.
W snopie światła pojawia się człowiek. Rzucany smoliście czarny cień układa się w kształt postaci z kaskiem na głowie, na którego szczycie znajduje się obrys latarki. Postać ubrana jest w coś, co kształtem przypomina kombinezon roboczy mechanika samochodowego. Dłonie skryte są w gumowych rękawiczkach. W okolicach pasa rzucany cień na ścianie pokazuje niewielkie zgrubienia, jakieś wystające sznurki i obłe kształty. To uprząż jaskiniowa, do której przypięte jest standardowe wyposażenie każdego grotołaza: lonż (kawałek liny z karabinkami na końcu), rolka służąca do zjazdów, płanieta i croll, za pomocą których wychodzi się po linie, jakieś luźne karabinki, szpejarka na dodatkowe elementy.
Jesteśmy w jaskini Skednena, która tak naprawdę nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Po prostu jest to dużych rozmiarów, liczący kilka, a może kilkanaście metrów średnicy, tunel z jednym zakrętem. Jak na Słowenię i słoweński kras przystało, nie ma tu pięknych nacieków, które mogliśmy oglądać w jaskini Križna Jama, jaskini Postojna czy choćby w jaskini Mačkovica lub Logarcek. Do jaskini wchodzi się dużym otworem położonym pośrodku lasu z jednej strony, aby po kilku minutach wyjść drugim.
Wydaje mi się, że ta czystość wnętrza jaskini Skednena spowodowała, że zaczęliśmy bawić się niczym dzieci, które rzucają na ścianę cienie swoich dłoni próbujące przybrać formy mniej lub bardziej rozpoznawalnych zwierząt. Taki powrót do czasów naszego dzieciństwa. Powstał mini teatr światła i cienia. Kilka osób w świetle czołówek próbowało przyjąć dziwne, zabawne, niecodzienne pozy, aby ciekawe w formie kształty pojawiły się na ścianie. Cienie na moment, na kilka sekund zagościły na śnieżnobiałych ścianach jaskini i zostały wirtualnie zarejestrowane przez światłoczułą matrycę aparatu. Kilka, kilkanaście odliczeń fotografa zaowocowało różnymi rodzajami naświetleń.
Światło kolejny raz zgasło, cienie zniknęły w kompletnych, idealnie ciemnych wnętrzach jaskini. Grotołazi opuścili podziemia i wyszli na zewnątrz, gdzie przywitało ich ciepłe, delikatne, jesienne, dzienne światło słońca. Do następnego spotkania.
PS. Wyjazd, którego celem było zobaczenie jaskiń w Słowenii (Kriżna Jama, Mačkovica , Vrania, Skednena, Najdena, Logarcek, Planinska Jama, jaskinie Szkocjańskie) , odbył się w terminie 10-14 listopada 2016.