Most Rędziński spowity we mgle
Historie tę przerabiałem już nie raz. Jest wolny dzień, sobota. Normalny człowiek, gdy nie musi nigdzie wstawać, smacznie sobie śpi i śni o przyjemnych sprawach. Niestety są tacy co to nie mogą wysiedzieć w miejscu lub po prostu szkoda im marnować czasu na spanie. Z olbrzymią nadzieją budzą się w środku nocy, aby ubrać się ciepło, zabrać aparat i statyw i wybierają się na plener foto. Dzisiejszym celem jest Most Rędziński we Wrocławiu.
Zimowe plenery w przeciwieństwie do letnich mają ten atut, że nie trzeba wstawać bardzo wcześnie. Na dworze jest zimno, delikatny mróz pokrył gałęzie drzew, a lód pojawił się w większości kałuż. Powoli kończy się noc i zaczyna nowy dzień. Wymyśliłem sobie, że pojadę zobaczyć jak wygląda najwyższy most w Polsce – Most Rędziński o wschodzie słońca.
Most Rędziński o wschodzie słońca
Kręciłem się po brzegu odry, szukałem kadrów i czekałem na poranny spektakl wschodzącego słońca. Pomimo przyjemnych warunków: delikatna mgiełka i mroźne powietrze to wschód słońca mocno rozczarował. Nie było chmurek, które powinny być pięknie podświetlone wschodzącym słońcem, a całość tworzyć wspaniałe tło dla Mostu Rędzińskiego. Niestety nie dzisiaj, nie tym razem. Tak to już jest w fotografii krajobrazu, że trzeba sobie wychodzić miejsce i odpowiednie warunki oświetleniowe. Bez tego ani rusz.
Most Rędziński o zachodzie słońca
Postanowiłem, że skoro zacząłem dzień włócząc się pod Mostem Rędzińskim z marnym skutkiem to także zakończę ten sobotni dzień w tym samym miejscu. Może będę miał więcej szczęścia. Co więcej udało się namówić znajomych co by nie biegać ze statywem i aparatem samemu po brzegu Odry.
Zachód słońca nie zapowiadał się zbyt spektakularnie. Można śmiało stwierdzić, że właściwie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że nic z tego nie będzie. Dosyć gęste niskie chmury zasłoniły dolną część nieba i były na tyle szczelne, że słońca nie było widać od dłuższego czasu. Normalnie nie wychodziłbym z domu. Jednak co poradzić. Człowiek umówił się z Moniką i Sebastianem, a dodatkowo to był jedyny wieczór w tygodniu, w którym mogłem pojechać na zdjęcia. Jadąc samochodem cały czas spoglądaliśmy przez okna czy coś się zmienia na niebie. Niestety chmury jak były nisko zawieszone tak są nadal.
Przyjechaliśmy na miejsce w niewielkiej odległości od Mostu Rędzińskiego. Okazało się, że sam czubek najwyższego mostu w Polsce jest spowity w delikatnej mgiełce. Nadal szarość dookoła mostu Rędzińskiego zasmucała, lecz coś zaczynało się dziać. Czym bliżej było do godziny zachodu słońca tym mgiełka gęstniała i opadała coraz niżej. Dodatkowo była pięknie podświetlona przez światła oświetlające pylon mostu. W ciszy i spokoju obserwowaliśmy zanikanie mostu w mgle. Tak zakończył się dzień. To był dobry dzień.