Christiansø o wschodzie słońca

Współczesny, elektroniczny budzik nie ma litości i próbuje mnie wyrwać z objęć Morfeusza. Spoglądam przez niewielkie okno kabiny, na zewnątrz jest jeszcze ciemno. Całe szczęście istnieje coś takiego jak dodatkowa motywacja, którą wdrożyłem poprzedniego wieczoru w postaci umówienia się z Marcinem na dzisiejszy poranek. Bardzo niechętnie, niespiesznie i ociężale wychodzę z ciepłego śpiwora i ubieram się. Czapka, statyw, aparat… zatem wszystko gotowe i możemy iść spróbować uwiecznić wyspę Christiansø o wschodzie słońca.

Specjalnie przypłynęliśmy wczoraj wieczorem na Christiansø, aby móc dzisiejszego poranka uchwycić tę niewielką wyspę w promieniach wschodzącego słońca. Jednak trzeba wspomnieć, że wieczór w tym miejscu był specyficzny. Jedna, jedyna latarnia świeciła słabym światłem w porcie, a długie cienie wypełniały główną uliczkę wyspy. Tutejsza wieczorna cisza i spokój ma w sobie coś niepokojącego, coś co nie zachęca do eksplorowania tej maleńkiej wysepki po zmroku. Zaraz zza murów może wyskoczyć zjawa lub duchy żołnierzy stacjonujących tu za czasów wojen napoleońskich. Równie dobrze z oddali może do nas dochodzić metaliczny dźwięk łańcuchów, którymi byli skuci tutejsi więźniowie.

Osoby, które stale zamieszkują wyspę, dawno zaszyły się w ścianach swoich domostw i szykują się spać. Zatem nie ma sensu włóczyć się przy świetle własnych latarek po ciemnych zakamarkach murów obronnych. Nie ma co kusić losu, niech licho też idzie spać. Przełożymy to na jutrzejszy dzień.

Jest cisza, zupełna cisza, nie ma nawet wiatru. Ogromny słup światła bije z latarni morskiej, cyklicznie obracając się wokół jej osi. Nikogo na horyzoncie nie uświadczysz, nie ma żadnych ludzi. Z drugiej strony dlaczego mieliby być? Przecież mamy jeszcze noc i każdy normalny leży w swoich pieleszach i delektuje się ostatnią fazą snu.
Idziemy malutkim mostkiem na wyspę Frederiksø, aby znaleźć dogodne miejsce, gdzie będziemy obserwować Christiansø o wschodzie słońca. Statyw rozstawiony, kadr dobrany, następuje teraz wielkie oczekiwanie na spektakl, który nie wiadomo dlaczego nie nadchodzi. Po prostu tak ktoś, gdzieś zadecydował, że nie będzie dzisiaj pięknego wschodu słońca. Nie to nie, trudno – nie pierwszy raz człowiek wróci z niczym z porannych łowów. Szkoda.
W międzyczasie z oddali słychać pierwsze dźwięki cywilizacji – pewnie gospodyni domowa już wstała i przygotowuje strawę dla swojej rodziny. Gdyby nie ten dźwięk, to nadal cisza byłaby wszechobecna. Zaczyna się normalny, zwyczajny dzień na Christiansø.christiansø o wschodzie słońca zdjęcia christiansø o wschodzie słońca zdjęcia christiansø o wschodzie słońca zdjęcia christiansø o wschodzie słońca zdjęcia christiansø o wschodzie słońca zdjęcia christiansø o wschodzie słońca zdjęcia christiansø o wschodzie słońca zdjęcia christiansø o wschodzie słońca zdjęcia

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u