Dlaczego jeździmy do Azji?

Buscalan to niewielka wioska położona na wzgórzach w prowincji Kalinga, w północnej części wyspy Luzon, na Filipinach. Zamieszkują ją głównie rolnicy pracujący na okolicznych polach ryżowych, przewodnicy, których można wynająć, aby dostać się do tej wioski oraz znana kobieta, Fang-od, która słynie z robienia tradycyjnych tatuaży. Generalnie na pierwszy rzut oka nic więcej tutaj nie ma. Czyżby? Zatem, po co warto przyjechać do Buscalan?

Często wiele osób pyta nas, dlaczego my tak właściwie jeździmy do Azji. Przecież w Polsce, Europie czy w niewielkiej odległości jest tyle pięknych miejsc do zobaczenia, a w których jeszcze nie byliśmy. To wszystko prawda, jednak my wybieramy się do Azji nie po to, aby oglądać kolejne zabytki czy ciekawe miejsca, choć oczywiście to także robimy, lubimy piękne widoki i niesamowite krajobrazy. Jednak to nie jest nasz główny cel. Azja dla nas to zupełnie inny system wartości, inny sposób traktowania drugiego człowieka, inne potrzeby i oczekiwania.

Po co jeździmy do Azji?

Niby wszędzie na świecie człowiek potrzebuje do życia bardzo niewiele: jedzenie, dach nad głową i możliwość zapewnienia bezpieczeństwa swojej rodzinie. Jednak jak wiecie, każdy ma zupełnie inne potrzeby, które wynikają z naszego „chciejstwa”, a często ono sterowane jest poprzez telewizję, Internet, naszych znajomych i specjalistów od marketingu i sprzedaży. Wszystko, co nas otacza zasiewa w naszej głowie malutkie ziarenko o nazwie „potrzeba”, które gdy padnie na podatny grunt bardzo szybko rozwija się i rośnie w nieskończoność. Powodują, że w naszych głowach pojawia się potrzeba nowych rzeczy: nowy samochód, nowe mieszkanie, nowe jeansy, nowy zegarek, telefon, aparat, kolejne szpilki itd. (można tu wstawić cokolwiek). Wszystko to powoduje, że nasze życie staje się coraz szybsze. Zamiast skupiać się na rzeczach ważnych to pędzimy w pogoni za pieniędzmi, aby móc sobie kupić to wszystko, co wydaje nam się potrzebne.
Nasi znajomi, rodzina, koledzy z pracy – większość z nich robi dokładnie to samo. Szuka dodatkowych możliwości zarobku, aby wymienić swój nowy telewizor 45 cali, na 55, bo przecież tamten jest już stary i nie ma 2 najnowszych funkcji, które oczywiście są nam niezbędne do życia. Przebywając w takim towarzystwie też nam się wydaje, że skoro inni tak robią to i my powinniśmy. Czy na pewno?
Aby nie zatracić się w europejskim podejściu do życia, aby nie uczestniczyć w tym trochę „oślim” pędzie za czymś, co podobno „koniecznie” musimy mieć, co jakiś czas staramy się wyjeżdżać do Azji właśnie po to, aby zobaczyć, poczuć i doświadczyć zupełnie innego podejścia do życia.

Buscalan – wioska na końcu drogi

Znaleźliśmy się w Buscalan – malutkiej wiosce na końcu świata. Stoi tu trochę ponad 100 domostw. Jednak od pierwszych chwil widzimy, że wioska w niczym nie przypomina naszych europejskich wsi. W większości drewniane chaty na palach z wydzielonymi kawałkami klepiska. Brak tu chodników czy ulic – są wydeptane ścieżki, którymi chodzi się po podwórkach należących do sąsiadów. Dookoła biega mnóstwo świń, kur i kogutów. Trzeba dokładnie patrzeć pod nogi, aby nie wdepnąć w ich odchody.
Śpimy u naszego przewodnika w drewnianym domu: górne piętro, które na tę noc zajmujemy to duże pomieszczenie z drewnianą podłogą. Jednocześnie to sypialnia, salon, kuchnia i jadalnia naszych gospodarzy. Nie ma potrzeby wydzielania osobnych pomieszczeń. Niestety dom jest pokryty blachą falistą, co czuć od razu po wejściu do pomieszczenia – jest bardzo duszno i gorąco – taki efekt postępu. W pomieszczeniu jest elektryczność: oświetlenie i jeden kontakt, z którego często korzystają sąsiedzi. Dolne piętro to małe, robocze pomieszczenie oraz wychodek. Resztę obejścia zajmują zwierzęta, które słychać od rana do wieczora i w nocy. Nie ma tu łazienki czy prysznica – wieczorem po zachodzie słońca kąpieli dokonuje się w misce na zewnątrz. Pranie, zmywanie naczyń… to wszystko odbywa się na zewnątrz przy rurze położonej przy domu. Woda za darmo płynie z okolicznych górskich strumieni.

Pomimo tak wydawałoby się skromnych warunków żyje tu pięcioosobowa rodzina. Głowa rodziny Francis to licencjonowany przewodnik, który co jakiś czas prowadzi turystów do Buscalan, którzy mają zamiar odwiedzić znaną Fang-od i zrobić sobie tradycyjny tatuaż. Jednak nie dzieje się to zbyt często – to nie El Nido, Bohol czy Coron, gdzie przybywają tysiące turystów. Jego żona pracuje od rana do wieczora w polu, później ogarnia dom i dogląda zwierząt. Dzieci jeszcze się uczą. Francis opowiada z dumą o swojej najstarszej córce, która jest na studiach i w przyszłości będzie nauczycielką. Młodszy syn zakończył już edukację i zaczyna pracę – w polu, będzie tak jak rodzice uprawiał ryż. Nic innego nie chce robić – mówi, że to trudne i ciężkie zajęcie, ale on jest bardzo silny – w międzyczasie pręży swoje bicepsy. Najmłodszy syn chodzi jeszcze do podstawówki – jest „very fast like superman” mówią rodzice chwaląc się, że najszybciej dochodzi do szkoły oddalonej o ponad godzinę drogi.
Budzą mnie mlaskające świnie, które właśnie dostały jeść. Mlaskają, chrumkają, przewracają wiadro z jedzeniem. W tle koguty oznajmiają całej wiosce, że już pora wstawać. Sąsiad rąbie drewno, a jego żona dokłada do paleniska, aby przygotować śniadanie. Przed domem starsza kobieta z rękami całymi w tatuażach zamiata obejście. Młode dziewczynki szykują się do szkoły. Rozpoczyna się kolejny, normalny dzień. Niby zwyczajny, a jednak zupełnie odmienny od tego, jaki znamy z naszego europejskiego podwórka.
Czy są szczęśliwi? Czy czegoś im brakuje? Mają siebie, mają dach nad głową, mają jedzenie. Tylko tyle i aż tyle.

buscalan daily life filipiny philippines
Buscalan. Codzienne poranne porządki obejścia.

buscalan daily life filipiny philippines

buscalan daily life filipiny philippines
Buscalan. Żona naszego przewodnika przygotowuje dla nas posiłek.

buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska

buscalan daily life filipiny philippines wioska
Buscalan. Według wielu mieszkańców to najstarszy człowiek we wiosce – podobno ma 105 lat.

buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska

buscalan daily life filipiny philippines wioska
Buscalan. Woda pozyskiwana jest z górskich potoków i spływa rurami do wioski.

buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska

buscalan daily life filipiny philippines wioska
Buscalan. Codzienne, poranne, wspólne zmywanie naczyć.

buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska buscalan daily life filipiny philippines wioska

Buscalan informacje praktyczne

Wioska Buscalan położona jest w górach, gdzie nie dojeżdżają żadne autobusy czy jeepney’e. Jak dostać się do Buscalan? Aby dotrzeć do wioski należy:

  1. Złapać poranny autobus Bontoc-Tabuk (9:00) i poinformować kierowcę, że chce się jechać do wioski Buscalan – ok. 2 godz. 100 PHP/os.
  2. Należy wysiąść na skrzyżowaniu przed wioską Tinglayan – kierowca będzie pamiętał, żeby dać nam znać, kiedy mamy wysiąść. W tym miejscu będą czekali lokalni przewodnicy. Nie trzeba nic wcześniej rezerwować, czy się umawiać. Podobno nie ma opcji, abyśmy poszli do wioski bez przewodnika. Koszt przewodnika narzuca rząd: 1000 PHP/doba. Dodatkowo najczęściej każdy z nich dorabia sobie oferując nocleg 250PHP/os za noc z wyżywieniem: proste śniadanie, obiad, kolacja.
  3. Z punktu przed Tinglayan warto wynająć kierowcę z motorem, który zawiezie nas szutrową drogą do punktu, w którym startuje szlak. Jazda zajmuje ok. 15 min – koszt 100PHP/os. Oczywiście trasę tę można pokonać na nogach. W drodze powrotnej z tego punku raz dziennie (ok 9:00) odjeżdża bezpośredni jeepney do Bontoc.
  4. Od miejsca, gdzie zostawią nas kierowcy motorów rozpoczyna się szlak po zboczu góry – najpierw trochę w dół, aż do wodospadu, a później mocno pod górę. Po ok. 1 godzinie marszu dochodzimy do wioski Buscalan.
  5. Wpisujemy się do książki i uiszczamy opłatę „environment fee” 75PHP/os.
    W wiosce jest jeden mały sklepik, w którym możemy kupić bardzo podstawowe produkty: wodę, colę, piwo, chipsy, zupki chińskie.

PS. Nasza druga podróż na Filipiny odbyła się w terminie 17.02-12.03.2017Zapraszam do zapoznania się z wpisem Nadia w podróży na Filipiny 2017 , który jest relacją pisaną na gorąco podczas podróży oraz do wpisu Filipiny informacje praktyczne, gdzie znajdziecie wiele przydatnych informacji. Jeżeli kogoś interesuje nasza pierwsza podróż na Filipiny w 2016 roku to „zapiski z podróży” znajdzie w artykule Nadia w podróży na Filipiny – zapiski z podróży.

buscalan daily life nadia w podróży filipiny
Buscalan. Obiad na werandzie.
buscalan daily life nadia w podróży filipiny
Buscalan. Wewnątrz domku w ciągu dnia było zbyt gorąco więc zabawa jest na zewnątrz.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u