Sergiusz Prokurat. To nie jest miejsce dla gringo – recenzja książki

„Ruszamy w niebezpieczną podróż” możemy przeczytać na okładce najnowszej książki Sergiusza Prokurata pt. „To nie jest miejsce dla gringo”. Już od pierwszego zdania jest strasznie. Kolejne zdania okładkowej reklamy książki tylko pogłębiają tę tezę. Od razu zastanawia mnie czy to tylko chytry zabieg marketingowy, aby zachęcić czytelnika do zakupu, czy faktycznie o tym będzie książka?

to nie jest miejsce dla gringo recenzja książki
Sergiusz Prokurat. To nie jest miejsce dla gringo.

Nigdy nie byłem w Ameryce Południowej, choć jest tam wiele interesujących miejsc, które chciałbym zobaczyć. Znam wiele jej krajobrazów, terenów, ludności tylko i wyłącznie ze zdjęć. Nie odwiedziłem tego kontynentu z bardzo pierwotnej obawy dotyczącej mojego bezpieczeństwa. Miałem i nadal mam wątpliwości o tym jak tam faktycznie jest i czy rzeczywiście tak niebezpiecznie, jak wieść gminna niesie. Byłem ciekaw czy lektura zmieni moje nastawienie czy tylko utwierdzi w moim przekonaniu.

W skrócie, autor książki „To nie jest miejsce dla gringo” opowiada o swoim samotnym wyjeździe do Kolumbii, Peru i Ekwadoru. O tym, jakie spotkały go przygody, co zaobserwował i zrozumiał z tych miejsc. Jego podróż stanowi swoiste tło dla wytłumaczenia zachowań mieszkańców czy dla nakreślenia historii konkwistadorów.

Autor książki, Sergiusz Prokurat, to nie jest zwykły turysta, który kompletnie nie znający hiszpańskiego zaliczył kilka najpopularniejszych miejsc. W książce „To nie jest miejsce dla gringo” prosto tłumaczy i wyjaśnia zawiłość hiszpańskich słów, ich pochodzenie, naleciałości i osadzenie w kulturze. Jest to bardzo pouczające i wartościowe. Czy tak naprawdę wiemy skąd pochodzi słowo „gringo”? Przed lekturą wydawało mi się, że wiem – oj naiwny byłem.

Pierwotnie sądziłem, że autor chciał w prosty sposób przyciągnąć mnie (czytelnika) do swojej książki. Wykorzystał prosty zabieg: zagrał na moim strachu i najgorszych wyobrażeniach o krajach Ameryki Południowej: „to nie jest miejsce dla gringo”, „niebezpieczna podróż”, „nóż na gardle”, porwania, okupy, narkotyki, kartele, kradzieże, morderstwa, niebezpieczeństwo itd. Okazało się, że to wcale nie jest żaden zabieg marketingowca, że to nie sposób na zwiększenie sprzedaży, bo ta książka właśnie jest o niebezpieczeństwach czyhających na turystów.

Z kart książki „To nie jest miejsce dla gringo” dowiemy się o tym jak można łatwo być uczestnikiem napadu na autobus, o uważaniu na taksówkarzy, o ciemnych uliczkach stolicy Kolumbii. Nie są to wyssane z palca opowieści znajomego znajomej, a historie zaistniałe w podróży autora lub napotkanych przez niego osób. Mam wrażenie, że praktycznie każda strona opowiada o zagrożeniach czekających na turystę, przez co nadal będę odkładał swój wyjazd na kontynent południowo-amerykański.

Po przeczytaniu ostatniego zdania w książce miałem wrażenie jakby czegoś brakowało. Skończyłem ostatni rozdział, a nie ma nic dalej. Jak dla mnie brak tu jakiejś klamry spinającej początek i koniec, jakiegoś rozdziału podsumowującego, domykającego treść, przez co czuję pewien niedosyt.

Słów kilka dotyczącego wydania samej książki. Podoba mi się bardzo rodzaj użytego papieru i graficzna oprawa książki, gdyż bardzo pasuje do tematyki. Niestety cierpią na tym trochę zdjęcia, które według mnie wymagają innego rodzaju materiału, aby ich jakość wydruku była lepsza.

Książkę „To nie jest miejsce dla gringo” czyta się lekko i szybko, a w pamięci zostają przede wszystkim liczne informacje, tłumaczenia i wyjaśnienia oraz „gęsia skórka” na rękach.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u