Spotkanie z delfinami w Lovina
Jest jeszcze ciemno, powiew wiatru od morza smaga nasze ciała, gdzieś z oddali słychać niemrawe pianie kogutów. Nawet one jeszcze na dobre nie wstały. Piasek na plaży jest nadal mocno wilgotny i ziębi w stopy. Niewielkich rozmiarów Balijski rybak czeka na nas przy swojej kolorowej łódeczce, aby zabrać nas, abyśmy mogli zobaczyć delfiny w Lovina (Bali).

Płyniemy przed siebie uzbrojeni w aparaty fotograficzne. Dzisiaj czeka nas „spotkanie” z delfinami, które o wschodzie słońca przypływają bliżej brzegu, aby posilić się rybami, kalmarami lub skorupiakami. Podobno trzeba mieć szczęście, bo czasami ssaki rezygnują ze śniadania i nie przypływają w swoje ulubione miejsce. Zatem pełni optymizmu trzymamy kciuki.




Delfiny wyglądają tak, jakby im całe nasze towarzystwo ani trochę nie przeszkadzało. Ochoczo wyskakiwały z wody, czasami robiąc popisy przed nami w postaci wysokich skoków i obrotów. Widać, że bawią się ze sobą i chyba sprawia im to niezłą frajdę.
Sytuacja powtarza się jeszcze kilka razy. Długie wyczekiwanie, pogoń, zdjęcia i znowu cisza i tak w kółko. Po niecałej godzinie delfiny zniknęły na dobre w bezkresie oceanu, zatem łódki zaczynają się rozpraszać i kierować w stronę brzegu. Przedstawienie zakończone.
Pomimo pięknej scenerii wschodu słońca i „romantycznych” widoków tych pięknych ssaków w ich naturalnym środowisku, coś jest nie tak. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. To prawda, że chcieliśmy zobaczyć delfiny, lecz jakoś wcześniej nie zastanawialiśmy się jak to będzie wyglądać. Teraz za to pojawia się kac moralny. Bardziej wyglądało to na „polowanie” niż „spotkanie” z delfinami. Nie jestem zoologiem, lecz ta „atrakcja” turystyczna nie jest chyba całkowicie neutralna dla tych ssaków? Gdyby mnie ktoś codziennie rano denerwował i straszył przy śniadaniu to koniec końców zmieniłbym jadłodajnie i delikatnie mówiąc zdenerwowałbym się. Co na to organizacje obrońców zwierząt? Nie wiem, lecz jak widać atrakcja turystyczna ma się dobrze i chętnych nie brakuje.
Praktyczne informacje
Każdy manager guesthousa ma możliwość sprzedania bądź zorganizowania tego rodzaju wycieczki. Niestety, jeżeli chodzi o negocjowanie ceny to chyba nie ma najmniejszych szans: wszyscy mówią: „fixed price” i nic nie udało się nam stargować. Płaciliśmy 60 000 IDR od osoby, za małą łódkę rybacką, w której znajdują się cztery miejsca.
PS. Wyjazd do Indonezji odbył się w terminie 12.09 – 07.10.2011.
Hej. Jeżeli szukacie noclegu i chcecie dokonać rezerwacji, to polecamy skorzystać z naszego dedykowanego linka do booking. Wy zapłacicie dokładnie tyle samo, a serwis podzieli się z nami swoją prowizją. Dzięki czemu dostaniemy parę groszy za naszą pracę włożoną w rozwijanie tego bloga i wszystkie porady z których możesz skorzystać.










