Piotr Kuryło. Ostatni maraton recenzja książki

Czytając nagłówki  „Laureat Kolosa 2011 w kategorii Wyczyn roku”, „Nagroda publiczności za najlepszą prezentację”, „Nagroda dziennikarzy podczas finału Kolosów 2011″ mam ogromny apetyt na poznanie szczegółów tej historii. Slogany widnieją na okładce, zawierającej piękne zdjęcie biegacza na tle malowniczego zachodu słońca, świeżo wydanej książki Piotra Kuryło pt. Ostatni maraton.  Z opisu wynika, że mam do czynienia z czymś naprawdę poważnym – otóż Pan Piotr w 365 dni przebiegł trasę dookoła świata – ponad 20 000 km. Całość brzmi nieźle i bardzo zachęcająco, zatem zabieram się za lekturę.

ostatni maraton recenzja
Piotr Kuryło. Ostatni maraton

Na początku szybko kartkuję książkę. Zamieszczone w niej zdjęcia wywołują moje lekkie rozczarowanie. Jest ich całkiem sporo, a jednak jakość, tematyka oraz kadry pozostawiają wiele do życzenia. Autor postanowił zamieścić obrazy, które przede wszystkim pokazują jego samego w różnych miejscach, które odwiedził, jednak jak dla mnie, to książka, a nie album rodzinny. Spodziewałem się zobaczyć ilustracje obrazujące napotkanych ludzi, jego dobroczyńców, partnerów w biegu lub choćby pięknych krajobrazów – jednak tego tutaj nie ma. Rozumiem też, że nie jest to album fotograficzny, a autor nie jest fotografem, nie mniej jednak sądzę, że można było zrezygnować z takiej ilości zdjęć, na korzyść lepszej selekcji i wydruku w większym rozmiarze. Dodatkowo brakuje podpisów pod fotografiami. Okładka „obiecała”, że środek będzie dużo lepszy. Jednak przecież nie o zdjęcia tu chodzi, to tylko ilustracja, dodatek do tekstu.
Autor książki bezsprzecznie dokonał olbrzymiego wyczynu. Samotnie przebiegł przez trzy kontynenty. Swój ostatni maraton zaczął w Augustowie, aby pokonując kraje europejskie dobiec do Portugalii, skąd poleciał do Nowego Jorku, z którego pokonał na własnych nogach wszerz całe Stany Zjednoczone. Swój bieg na kontynencie amerykańskim zakończył w San Francisco. Ostatni etap jego maratonu to trasa z Władywostoku, przez Syberię, Kazachstan i inne miejsca, aby zakończyć bieg w mieście, gdzie wszystko zaczął dokładnie rok wcześniej.
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak wielki jest to wysiłek fizyczny oraz jak bardzo trzeba być zdeterminowanym, aby wytrwać w swoim postanowieniu i ukończyć taką trasę. Aura nie zawsze sprzyjała. Deszcz, śnieg, plucha, niskie temperatury, a także liczne kontuzje, rany i usterki techniczne nie przeszkodziły bohaterowi w kontynuowaniu realizacji swojego zamierzenia. Pan Piotr opisuje niemal każdy swój dzień. Poranna pobudka, pokonane pierwsze kilometry, modlitwa, napotkani ludzie, jakieś posiłki itd.

ostatni maraton recenzja
Piotr Kuryło. Ostatni maraton

Spodziewałem się interesujących opisów tego, co obserwuje. Miałem nadzieję, że autor podzieli się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami, tym, co go spotyka po drodze. Niestety opisy są bardzo ogólnikowe, mało szczegółowe. Autor pokonuje Europę, wiele stanów Ameryki, a także ogromne przestrzenie Rosji napotykając wiele ludzi. Nie mamy okazji poznać detali z ich życia, historii, zmartwień lub chwil szczęścia. Szkoda, bo sądzę, że to mogłoby być najbardziej interesujące.  Zamiast tego mamy kolejny dzień zmagań z trasą, kolejne kilometry, pęcherze, kontuzje.
Powstała książka drogi i być może dla innych zapaleńców biegania będzie stanowiła pomoc w zaplanowaniu lub przetrwaniu w długodystansowych biegach, jednak na mnie nie zrobiła większego wrażenia. Bardzo żałuję, że nie miałem okazji być na prezentacjach Pana Piotra, bo otrzymując za nie nagrody musiały być wyjątkowe. Jednak książka jest chyba inna. Po okładce rozpaliła we mnie ogromne nadzieje, które nie zostały zaspokojone jej lekturą.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u