Wieczorny spacer po Sztokholmie
Jesteśmy w Sztokholmie. Mamy końcówkę czerwca i jest wieczór. Przed chwilą minęła godzina 22:00, a słońce leniwie, trochę niezdarnie niczym dziecko, próbuje schować się za horyzontem. Na niebie Matka Natura postanowiła dzisiaj sprezentować nam niesamowite zjawisko gry światła i cienia. Urozmaicone chmurki przebiegają ostrożnie nad budynkami, aby przypadkiem nie strącić żadnej z wież, to znak, że należy rozpocząć spacer po Sztokholmie.
Statyw precyzyjnie ustawiony, głowica dokręcona, obiektyw wycelowany, wszystko po to, aby móc zarejestrować piękne chwile tego wieczoru. Mijają kolejne minuty, kolejne filtry pojawiają się przed przednią soczewką, aby jeszcze wierniej zapisać to, co odbywa się przed naszymi oczami. W myślach odliczane są kolejne sekundy pomiędzy powtórnymi wciśnięciami spustu migawki.
Dookoła cisza i spokój. Gdzieniegdzie pojawiają się przechodnie, turyści, którzy także chcą uwiecznić zjawisko natury. Niektórzy nieśmiało podchodzą bliżej, aby zobaczyć efekt tego, co przed chwilą zarejestrowała matryca mojego aparatu. Z uznaniem kiwają głowami, serdecznie pozdrawiają i idą dalej.
Mijają kolejne minuty, lecz warunki oświetleniowe niewiele się zmieniły. Jest trochę ciemniej, lecz nadal jest jasno. Człowiek nieśpiesznie kończy kadrowanie jednego miejsca, zwija sprzęt i wolnym krokiem przemieszcza się w inny rejon miasta. Tak właśnie wyglądają białe noce w Sztokholmie.
To iście niesamowite zjawisko. Pomimo, że mamy już kilka minut po północy to nadal jest jasno. Na niebie nadal przemieszczają się przepiękne obłoczki, a cały nieboskłon nie jest smoliście czarny, a pięknie niebieskawo-granatowy.
Na nadbrzeżu starego miasta słychać dudnienie okolicznych dyskotek. Dookoła mnóstwo ludzi w letnich strojach porusza się w rytm muzyki, wyśpiewuje teksty piosenek i stuka się szklaneczkami wznosząc toast za dobrą zabawę. Zaraz obok my: dwóch facetów z statywami, na których zapięte są aparaty, podążamy w stronę wspaniałego żaglowca AF Chapman.
W okresie wakacyjnym nie jest on osamotniony. Dokładnie i szczelnie z każdej strony jest otoczony malutkimi jachtami, które delikatnie kołysane są do snu przez wody zatoki. Jednak pomimo tego „bałaganu” nadal jego śnieżnobiały kadłub z sznurami lampek rozpiętymi na jego masztach wygląda dostojnie i interesująco.
Mamy środek nocy, coś koło 2:00. Lecz nie jest to zwyczajna noc. Nadal doskonałe oświetlenie i warunki, aby zrobić piękne zdjęcia miejskiego krajobrazu z magicznie granatowym niebem Człowiekowi w głowie przemykają kolejne kadry, które chce uwiecznić na matrycy. Całość powoduje, że efekt zmęczenia przyjdzie dopiero kilka godzin później, gdy chęć na kolejne ujęcia zostanie zaspokojona, gdy statyw zostanie złożony, a aparat wyłączony.
Ostatni, tego wieczoru, spacer po Sztokholmie – kierunek na taras widokowy, z którego wyłaniają się najważniejsze elementy sztokholmskiego krajobrazu. W oddali widać wieżę ratusza Stadshuset oraz kościół Riddarholmen i większość zabudowy starego miasta Gamla Stan.
Tuż przed wschodem słońca kończymy nasz wieczorny spacer po Sztokholmie, który w trakcie trwania białych nocy ma niecodzienny klimat i każdego, nawet najbardziej wybrednego estetę, będzie w stanie zachwycić.
Sztokholm powoli uwalnia się z objęć Morfeusza. Świętująca młodzież wraca do swoich domów. Nastał nowy piękny dzień.