Rangun – Bangkok – Amsterdam – Warszawa: czyli powrót do domu

Niestety zawsze następuje ten dzień. Po czym go poznać? Kończy się pasta do zębów, w plecaku nie ma już miejsca nawet na paczkę chusteczek higienicznych, ponieważ wypełniony jest najróżniejszymi rzeczami zakupionymi podczas wyjazdu. Nie pozostaje nic innego jak sprawdzić dokumenty, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, sprawdzone i wsiąść do taxówki, żegnając się z właścicielami guesthousa.
Jedziemy rozwalającą się maszyną przypominającą samochód na Yangon International Airport. Ostatnie widoki z za szyby na budzące się miasto.

aga i łukasz
Nasz podróżniczy team – ach co to był za wyjazd…

Lotnisko w Rangunie nie różni się niczym szczególnym od tych znanych w Europie: piękne przeszklone pomieszczenia, wszyscy w mundurach, przyjemna klimatyzacja i europejski porządek. Nie ma mowy o nierównych kafelkach na podłodze, czy o bambusowych ławeczkach. Jakże to kontrastuje z otoczeniem i całym krajem.

birma lotnisko w rangunie
Birma. Międzynarodowe lotnisko w Rangunie.

Uiszczamy obowiązkową opłatę wylotową (10$/os), aby móc pójść do CHECK-IN. Ważenie plecaków (13 i 14 kg – czyli mieścimy się w limicie tanich linii AirAsia) i idziemy do gate number 5… Po drodze sklepiki, kawiarnie, czyli szansa na wydanie ostatnich kiatów.

birma lotnisko w rangunie
Birma. Międzynarodowe lotnisko w Rangunie.

Jakiś czas później siedzimy w fotelach samolotu, przez okienko widząc płytę lotniska w Rangunie. Kilkanaście minut później zapinamy pasy i start w kierunku domu.

birma lotnisko w rangunie
Birma. Międzynarodowe lotnisko w Rangunie.

Lądujemy w Bangkoku, gdzie musimy przeczekać dobrych kilka godzin, lecz tym razem nie ruszamy się z miejsca i zostajemy na terminalu.

tajlandia lotnisko w bangkoku
Tajlandia. Międzynarodowe lotnisko Suvarnabhumi w Bangkoku.

Następny przystanek: Amsterdam. Tutaj, jakie zdziwienie: wszędzie świąteczny wystrój, migają kolorowe lampki, prezenty, choinki, mikołaje, coś, o czym całkowicie nie zdawaliśmy sobie sprawy podczas wyjazdu. NO i temperatura nie pozwala zapomnieć, że mamy koniec listopada i że sandały, krótkie spodenki i T-shirt będzie trzeba zastąpić butami, czapką, polarem i kurtką.
Lądujemy w Warszawie. Jakie to szczęście, że nie musimy telepać się pociągiem tylko czeka na nas samochód.

lotnisko w amsterdamie
Lotnisko w Amsterdamie w świątecznym nastroju.

W podróżowaniu moment powrotu jest czymś wyjątkowym. Pierwszy kęs przygotowanej świeżej bułki z masłem, szynką i żółtym serem, pierwszy łyk gorącej herbaty, pierwszy powiew zimnego polskiego powietrza. W radio wreszcie ktoś opowiada w zrozumiałym języku, słyszymy nasze ulubione kawałki. Jest czas na plotki, na nadrobienie zaległości, tego, co się wydarzyło podczas naszej nieobecności w kraju.

Nie wiem, czemu, lecz zawsze po powrocie nie mogę się doczekać momentu, gdy będę mógł pochodzić sobie boso po mięciutkim dywanie, siąść na mojej kanapie, napić się z mojego kubka … tak teraz jestem gotowy, aby ZNOWU wyruszyć w trasę.

PS. Wyjazd do Birmy odbył się w dniach 5-30.11.2009.  Zachęcam do zapoznania się z planem i mapą podróży.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobają Ci się artykuły i zdjęcia?

Chcesz być zawsze na bieżąco?
Chcesz jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się na newsletter. Obiecuję zero spam'u