Najdłuższe żeberka w Polsce, których trzeba spróbować
Wiele osób twierdzi, że jestem żarłok. Trudno mi się do tego odnieść, jednak zawsze uważałem, że to obiegowa opinia i mocno przesadzają. Jednak wydarzenia ostatniego weekendu dały mi do myślenia. Hasłem przewodnim były najdłuższe żeberka w Polsce.
Postanowiłem zmierzyć się z tematem. Pojechaliśmy daleko, bo w okolice Wadowic, gdzie jest restauracja Champs w ParkHotel Łysoń. Chwalą się, że mają tu najlepsze i prawdopodobnie najdłuższe żeberka w Polsce. Zasiadamy na drewnianych ławkach i bierzemy do ręki olbrzymie karty menu.
Szybki przegląd i okazuje się, że jest jeszcze jedna pozycja nad którą nie mogę przejść obojętnie, a mianowicie chodzi o flaki wołowe po staropolsku. Nie wiem co to jest „wadowicki sposób”, lecz biorę w ciemno – tym bardziej, że uzyskały one jakąś nagrodę. A może to zwykły „chłyt marketingowy”?
Od ponad półtora roku podróżujemy z Nadią, więc zaczęliśmy zwracać uwagę na rzeczy, których wcześniej nie zauważaliśmy, bo nie były nam potrzebne. Jakże cieszy fakt, że niektórzy restauratorzy pomyśleli o całych rodzinach, a nie tylko o rodzicach, lecz także lub przede wszystkim o dzieciach. W restauracji jest specjalny, mały kącik dla dzieci, w którym są dostępne zabawki, stoliki, kolorowanki, kredki. Zatem możemy spokojnie degustować dania, a Nadia, jak już się naje, może sobie swobodnie rysować i bawić się. Prawda, że proste? Szkoda, że nie jest to regułą, a nadal miłym wyjątkiem.
W głowie mam cały czas świadomość, że muszę się oszczędzać, bo za chwilę podadzą najdłuższe żeberka, po których wiele sobie obiecuję. Wczoraj mój znajomy Paweł dał radę zjeść zaledwie połowę, więc tym bardziej się stresuję.
Flaki podają tu tak jak się zwyczajowo robi (na moje nieszczęście) z chlebkiem. Pierwsza łyżka – jest dobrze, za dobrze. Już wiem, że mi smakują, może ciut za mało doprawione (po azjatyckich wyjazdach i tamtejszej kuchni, moja Aga mówi, że mam wypalone kubki smakowe i już nie czuję jak coś jest ostre – przesadza), ale bardzo smaczne. Wyjadam gęste i odkładam miseczkę jeszcze pełną pysznego płynu. Oczekuję na główne danie.
Niestety unoszący się w powietrzu aromat flaków nie pozwala mi zostawić choćby jednej łyżki. Mówię sobie trudno – najwyżej będę żałował przy żeberkach. Kelner przynosi danie główne – piękne dwa długie rzędy żeber podane na drewnianej desce, z sosami, papryczkami, cebulą i pieczonymi ziemniaczkami. Nie ma na nich ani grama tłuszczu, wszystko ładnie wysmażone na ogniu (nawet w chwili kiedy piszę te słowa muszę mocno się kontrolować, bo ślina nadmiernie się produkuje w moich ustach). Pierwsze ugryzienie mięsa… jest pysznie, wszystko idealnie mocno, doprawione, nic nie jest przypalone.
Zjadam połowę pierwszej części i myślę sobie, że jednak nie jest tak źle – dam radę. Mięsko jest naprawdę pyszne, soczyste, mięciutkie… po prostu idealne. Zjadam kolejną część i będąc w połowie już wiem, że Paweł przesadzał. Powinienem dać radę zjeść wszystko.
Nie wiem, czy to ogromna presja, czy przez to, że cały dzień się oszczędzałem to bez problemu byłem w stanie zjeść całą porcję. Powiem więcej, dałem namówić się jeszcze na deser, jednak tak objedzony to dawno nie byłem.
Koniec końców żałuję jednej rzeczy – po tym jak zamknięto mi we Wrocławiu Rodeo Drive, gdzie były moje ulubione żeberka, to dlaczego Champs jest tak daleko? Głupio byłoby mi spędzić 3 godziny w samochodzie tylko po to, aby zjeść najdłuższe żeberka w Polsce i później wracać do domu. Jednak będąc przejazdem na pewno tam zaglądnę nie raz, bo naprawdę warto.
Champs to nie jest wykwintna restauracja w rozumieniu ogromnych talerzy, na których trzeba szukać jedzenia, lecz pyszne i duże dania dla ludzi, którzy potrafią i lubią zjeść. Nie wiem czy gdy następnym razem będziemy w tamtych okolicach to zdecyduję się na golonkę, czy jednak nie powstrzymam się i znowu wybiorę najdłuższe żeberka w Polsce?
Informacje praktyczne
Zostaliśmy zaproszeni na weekendowy pobyt w Park Hotel Łysoń, więc żal było nie skorzystać. Przyjazna atmosfera, ładne lobby oraz przyjemny pokój. Można skorzystać z różnych pakietów SPA (Aga poleca masaż kamieniami, dla każdego kto ma ochotę się zrelaksować). Dodatkowo nocleg z mega śniadaniem w formie szwedzkiego stołu. Czego chcieć więcej? W sąsiedztwie hotelu są liczna atrakcje dla dzieci: polecam Park Miniatur, który zrobił na nas ogromne wrażenie, a także Dinolandia, Mini Zoo i inne.