Plaża Kai Bae, czyli nicnierobienie

Czy już wspominaliśmy, że czasami lubimy po prostu nic nie robić? Położyć się w cieniu palmy na delikatnym, białym piaseczku z szumem morza w tle? Tak po prostu trochę poleniuchować? Zazwyczaj koniec naszego wyjazdu gdzieś w egzotyczne rejony spędzamy właśnie na plaży. Tym razem nie było inaczej. Po kiepskich wrażeniach z wyspy Koh Tao, po wspaniałym miejscu w zatoce Tonsai przyszła pora na inny rejon. Plaża Kai Bae to doskonały wybór na nicnierobienie.

plaża kai bae beach
Plaża Kai Bae na Koh Chang – wspaniałe miejsce – cisza spokój i nasza ulubiona huśtawka.

Koh Chang to trzecia pod względem wielkości wyspa Tajlandii. Znajduje się w Zatoce Tajlandzkiej, gdzie jak wiecie po wielu godzinach dotarliśmy z Kambodży, zatem czeka nas zasłużony odpoczynek.

plaża kai bae beach śniadanie
Plaża Kai Bae – po prostu, zwyczajne śniadanie malucha na werandzie bambusowego bungalowa.

Dzień zaczyna się zwyczajnie. Śniadanko dla Nadii i śniadanko dla rodziców. Szybkie przebranie w stroje kąpielowe, krem z wysokim filtrem, kapelusik, butelka wody, wiaderko, grabki i sarong (kawałek bawełnianej tkaniny noszonej jako spódnica, okrycie ciała – my stosujemy jako kocyk na plażę). Rozkładamy się w cieniu, bo słońce mocno przygrzewa.

plaża kai bae beach palma
Czy może się tu komuś nie podobać?
plaża kai bae beach
Plaża Kai Bae – mieliśmy ją praktycznie dla siebie.

Czas na zanurzenie się w cieplutkiej wodzie, później budowanie babek z piasku. Śmieszne jest to, że Nadii nie zawsze odpowiada wszędobylski piasek. Uwielbia bawić się nim, budować, kopać, lecz jak łapki ma brudne to szybko chce, aby usunąć z nich ziarenka piasku. Najważniejszy punktem programu jest huśtanie się na prowizorycznej huśtawce lub hamaku. Po prostu mistrzostwo świata. Nadia mogłaby spędzić tu cały dzień.

plaża kai bae beach śniadanie
Nadia początkowo bardzo sceptycznie podchodziła do tutejszego piasku.
plaża kai bae beach babki z piasku
Jednak po jakimś czasie stawiała babki z piasku.

Przekąska w okolicznym barze – nie trzeba daleko iść, dwa kroki, aby otrzepać troszkę stopy od piasku i już przyjmujemy znowu pozycję horyzontalną na leżance w oczekiwaniu na przepyszny ryż z krewetkami lub pikantną zupę Tom Yum.

plaża kai bae beach
Ulubione miejsce Nadii na drzemkę – po prostu na plaży.

Wszyscy wiedzą, że po dobrym obiadku powinna być drzemka. Ale gdzie? Na plaży? Oczywiście, że tak – szum fal kołysze nas do snu. Nadia padła pierwsza na piasku, mama zaraz obok, a tatuś miał mieć oko na wszystko, jednak bujanie w hamaku uśpiło i jego czujność. Bywa.

plaża kai bae beach huśtawka
Ulubiona huśtawka Nadii – siedziała tam godzinami.

Słońce powoli chyli się ku zachodowi, więc ostatnia dzisiaj kąpiel w morzu i wracamy do bambusowego bungalowa pod prysznic. Wrzucamy na siebie stroje „wieczorowe”, czyli sandały, spodenki i koszulkę i idziemy na kolacyjkę do okolicznej jadłodajni, a później na piwko do baru.

kai bae beach
Plaża Kai Bae czyli nicnierobienie – czy może być fajne? Oczywiście, że tak, zwłaszcza na hamaczku.
kai bae beach nadia w podróży hamak
Najlepiej u taty na hamaku prawda?

Kurcze, czy nicnierobienie może być fajne? Zapewniamy Was, że tak. Oczywiście jak ze wszystkim i z tym nie ma co przesadzać, bo wszystko w nadmiarze jest niedobre, lecz warto czasami oddać się takiemu stanowi. Plaża Kai Bae to był nasz doskonały wybór: cisza, spokój, i niewielu turystów, czyli coś, co lubimy. Zatem jeżeli tego właśnie szukacie, a zawędrowaliście na Koh Chang, to polecamy.

kai bae beach deser
Rodzice oczywiście nie mogli nigdy zapomnieć o deserku – pyszne ciasteczko.
plaża kai bae beach jedzenie
Kolacja w przydrożnej jadłodajni smakowała każdemu.
plaża kai bae beach
A na koniec dnia clubbing w okolicznych barach – a co.

Plaża Kai Bae informacje praktyczne

Na nocleg zatrzymaliśmy się w guestousie Siam Cottage. Cena to 500 THB za jedną noc, 450 THB jeżeli zostajemy 4 noce, a 420 THB jeżeli zostajemy min. 7 nocy za bungalow z wiatrakiem i łazienką. Przyjemnie położony, przy samej piaszczystej plaży z odrobiną zacienienia. Jednak jeżeli ktoś szuka z widokiem na morze, to tutaj tego nie ma, bo bungalowy są ustawione prostopadle do brzegu. Same domki nie są zbyt duże. W naszym mieściło się łóżko i to właściwie tyle. Nasz ulubiony nocleg na tym wyjeździe.

Koniecznie muszę wspomnieć o mini restauracyjce znajdującej się w Siam Cottage przy samej plaży – palce lizać: śniadanie, południowa przekąska, lunch czasami kolacja. Wszystko PYCHA. Polecamy.

PS. Nasz wyjazd „Tajlandia i Kambodża z maluchem u boku” odbył się w terminie 19.01. – 12.02.2014 roku.

Newsletter

Podobał Ci się artykuł i zdjęcia? Chcesz być zawsze na bieżąco i jako pierwsza/y otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach na blogu? Zapisz się do newsletter'a. Obiecuję zero spam'u

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *