Podróż do Wietnamu z dzieckiem – część 3
Od dłuższego czasu „Goooooooood morning Vietnam”, dźwięczy nam w uszach, kwestia wypowiedziana przez Robin’a Williams’a. Zapiski z podróży do Wietnamu z dzieckiem część trzecia. Jedziemy na Północ Wietnamu!!!
Byliśmy już na południu Wietnamu, później trochę na północy a teraz będziemy przemieszczali się z północy na południe. To co czytacie dalej nasze zapiski z podróży po Wietnamie?
Wcześniejsze zapiski z podróży po północnej części Wietnamu są dostępne tutaj -> Podróż do Wietnamu z dzieckiem.
Ostatnia aktualizacja: 12.03.2018, godz: 20:30 Lokalizacja: Wrocław, Polska – KONIEC wyjazdu.
Spis treści
- 1 2018.03.05, 18:30 Hoi An – pierwsze wrażenie
- 2 2018.03.05, 20:33 Hoi An – Bánh Mì Phượng
- 3 2018.03.06, 10:21 Hoi An – My Son
- 4 2018.03.06, 19:25 Hoi An – wieczór na starym mieście
- 5 2018.03.07, 12:14 Hoi An – plażowanie na An Bang Beach
- 6 2018.03.07, 13:11 Hoi An – latanie na spadochronie
- 7 2018.03.07, 19:13 Hoi An – po zachodzie słońca
- 8 2018.03.08, 06:11 Hoi An – poranny targ
- 9 2018.03.07, 12:11 Hoi An – Can Tho – przelot
- 10 2018.03.08, 15:00 Międzynarodowy Dzień Kobiet
- 11 2018.03.09, 15:00 Delta Mekongu – pływające markety
- 12 2018.03.10, 12:00 Can Tho – Ho Chi Minh – dzień transportowy
- 13 2018.03.10, 16:20 Ho Chi Minh – ostatni dzień w Wietnamie
- 14 2018.03.11, 05:50 Ho Chi Minh – Pekin przelot
- 15 2018.03.11, 11:50 Pekin, Chiny
- 16 2018.03.12, 03:50 Powrót do Polski
- 17 2018.03.12, 19:00 Ostatecznie KONIEC wyjazdu do Wietnamu
2018.03.05, 18:30 Hoi An – pierwsze wrażenie
Jesteśmy w Hoi An od zaledwie kilku godzin lecz już nam się bardzo podoba to miasto. Oczywiście jest tu mnóstwo turystów i każdy chce mieć zdjęcie z lampionami, co nie ułatwia zrobienia ciekawego ujęcia, lecz klimat miasteczka jest ciekawy. Stare uliczki, klimatyczne, troszkę kiczowate nadbrzeże, niezliczona ilość knajpek z jedzeniem i sklepów z wyrobami ze skóry, lampionami i innymi pamiątkami. Jak na razie same plusy ma to miasto. Jutro powalczymy ze zdjęciami :).
2018.03.05, 20:33 Hoi An – Bánh Mì Phượng
Wieczorem skoczyliśmy do knajpki którą polecaliście – Bánh Mì Phượng. Baliśmy się wielkich tłumów, lecz nie było tak źle. Co prawda była kolejka do zamówień na wynos, lecz skutecznie udało się ja ominąć znajdując miejsce siedzące w knajpie. Kanapka z kurczakiem i serem na ostro – rewelacja. Soki też całkiem niezłe. Coś czuję, że jutro wpadniemy tu znów :).
2018.03.06, 10:21 Hoi An – My Son
Dosyć długo zastanawialiśmy się czy chcemy oglądać kolejne ruiny w Wietnamie. Niestety los zadecydował za nas. Jedyne dwa dostępne centra nurkowe w Hoi An nie miały miejsc na nurkowanie dla mnie więc z wielkim żalem (choć widoczność sięgała tylko 6 metrów) musiałem odpuścić nurkowanie w Wietnamie.
Tym sposobem dzisiaj rano wybraliśmy się na wycieczkę do kompleksu My Son. Pomimo, że Wietnamczycy twierdzą, że to taki mały Angkor, to wiele mu do Angkoru brakuje. Zniszczeń po wojnie wietnamskiej znajdziemy tu wiele, gdyż prawie cały kompleks był ofiarą nalotów bombowych. Do dzisiaj pozostało wiele ruin, wiele zniszczeń, wiele lejów po bombach. Niektóre świątynie zostały częściowo odbudowane, ale pomimo tego kompleks jest piękny.
My Son położony jest w lesie, gdzie możemy zobaczyć co z niego zostało. Wycieczka bardzo ciekawa i warta polecenia każdemu. Ciężko porównuje się atrakcje, które z natury rzeczy są nieporównywalne, ale zdecydowanie bardziej nam się tu podobało niż na cytadela w Hue.
2018.03.06, 19:25 Hoi An – wieczór na starym mieście
Większość turystów przyjeżdża tu by powłóczyć się po starym mieście, po jego wąskich uliczkach i zakamarkach i aby zrobić kilka zdjęć pięknych lampionów. Oj pięknie tu jest po zachodzie słońca. Na rzecze pojawiają się łodzie z zapalonymi lampionami, a dodatkowo na szczęście można puścić swój własny lampion licząc, że pomyślane życzenie się spełni.
Nie można nie lubić tego miejsca. Jest tu cudowanie i nawet tłumy ludzi nie przeszkadzają.
2018.03.07, 12:14 Hoi An – plażowanie na An Bang Beach
Postanowiliśmy wybrać się rowerem na plażę. Pojechaliśmy na plażę An Bang Beach która nie ma zbyt pochlebnych opinii, a że była najbliżej to wybór padł właśnie na nią. Zupełnie nie rozumiem co tu się może nie podobać. Centralna jej część to małe knajpki oferujące jedzenie, leżaki i parasole, natomiast dosłownie 100-150 metrów dalej plaża jest już tylko dla pojedynczych osób bo nikogo tam nie uświadczysz. Większość terenu plaży – przynajmniej tak twierdzili okoliczni właściciele knajpek, to prywatne plaże zatem jak chcesz użyć leżaka lub poleżeć na plaży to musisz coś u nich zamówić.
Nam się to miejsce bardzo podobało – cisza, spokój, przyjemny, czysty piasek, fajna orzeźwiająca woda z niewielkimi falami i niewielka liczba turystów.
2018.03.07, 13:11 Hoi An – latanie na spadochronie
Leżeliśmy sobie na plaży i co jakiś czas motorówka ciągnęła za sobą spadochron z turystami rządnych wrażeń. Akurat dwie dziewczynki, które poznaliśmy w dniu wczorajszym podczas wycieczki do My Son, stawały w kolejce do atrakcji. Co prawda dziewczynki miały +/- po ok. 10 lat ale tak z ciekawości zapytaliśmy Nadii czy także by chciała tak polatać. Ku naszemu zaskoczeniu powiedziała: „Tak, Tak, Tak.”.
No nic jak zapytaliśmy to teraz musimy to jakoś zorganizować. Poszliśmy do obsługi zapytać, czy takie małe dzieci także mogą i czy mają odpowiednią uprząż dla dziecka. Okazało się, że wszystko można. Zatem skoczyliśmy po portfel. Polecimy w tandemie: Nadia i tata. Założyliśmy kamizelki ratunkowe i uprząż i po chwili byliśmy już w powietrzu.
Nadii strasznie się spodobało takie latanie i ani trochę się nie bała, a z wielkim uśmiechem na ustach podziwiała widoki i cieszyła się, że mogła doświadczyć latania. Niestety atrakcja trwała zaledwie 4 min więc po chwili wylądowaliśmy.
Nadia pełna emocji wróciła na leżak po czym poszliśmy znów do wody. Fale były bardzo małe, lecz Nadia weszła max do kolan bo bała się, że fala znów ją zaleje. Dziwne to nasze dziecko – latania na spadochronie się nie bała, a małej fali się boli bo może jej nalecieć woda do oczu :).
2018.03.07, 19:13 Hoi An – po zachodzie słońca
Hoi An jest doskonałym miastem aby powłóczyć się wieczorem. Lampiony, latarnie, wystawy sklepów – wszystko świeci pięknym światłem, jest bajkowo i kolorowo. Bardzo warto wybrać się na nocną włóczęgę po starym mieście i eksplorować tamtejsze uliczki.
2018.03.08, 06:11 Hoi An – poranny targ
Poranny plan był prosty – wstać koło 5:00, aby wybrać się na wschód słońca nad kanał. Niestety pogoda nie chciała ze mną współpracować i poranne duże zachmurzenie niskimi i średnimi chmurami zasłoniło kolory poranka.
Wracając uliczkami do hotelu zauważyłem panią jadącą na rowerze z wielką rybą na bagażniku. Jechała w stronę porannego targu. Jak już wstałem o tak wczesnej porze, a pamiętajmy, że to są WAKACJE :) to poszedłem za nią.
Pomimo, że było trochę przed 6:00 to targ już tętnił życiem. Stoisko z mięsem zawsze robi na mnie wrażenie, że zastanawiam się czy nie zostać wakacyjnym wegetarianinem. Na nabrzeżu stoiska z rybami i owocami morza – oj czego tu nie było. Wszystko bardzo świeże i smacznie wyglądające. A dookoła owoce, warzywa i zioła. Jak te zioła pięknie pachniały. W powietrzu mieszały się zapachy mięty, kolendry i innych zapachów, które nie potrafię nazwać.
2018.03.07, 12:11 Hoi An – Can Tho – przelot
Rano spakowaliśmy plecaki i pożegnaliśmy Hoi An. Nie wiem jak to jest, ale czy brud faktycznie tyle waży? Wyjeżdżając mieliśmy dwa lekkie plecaki, a teraz ledwo mieścimy się w limicie 2x15kg. Kupiliśmy kilka gadżetów i pamiątek, lecz istotnie brudne rzeczy ważą zdecydowanie więcej niż czyste :). Normalnie masakra. Boję się pakowania w ostatni dzień w Sajgonie po ostatnich zakupach :).
Przylecieliśmy do Can Tho bo na koniec naszego wyjazdu chcieliśmy zobaczyć Deltę Mekongu na którą wybieramy się jutro bardzo wcześnie rano. Pobudka o 4:30 :( dziewczyny bardzo się cieszą :).
2018.03.08, 15:00 Międzynarodowy Dzień Kobiet
Kolejny raz będąc daleko w Azji następuje 8 marca w kalendarzu więc korzystając z dobrodziejstwa technologii w taki sposób przekażę Wam życzenia. Dwie moje kobietki są ze mną w Wietnamie, którym już rano złożyłem życzenia, lecz daleko w Europie i nie tylko znajduje się wiele moich znajomych którym także chciałbym złożyć najlepsze życzenia.
Aby w Waszym życiu zagościło tyle uśmiechu i życzliwości co w dniu dzisiejszym, aby było tyle słodkości ile znajdowało się w tym pysznym, czekoladowym pączku z posypką i abyście były dla nas facetów wyrozumiałe, bo wtedy będzie łatwiej o porozumienie. Świętujcie Wasze święto nie tylko dzisiaj, lecz codziennie!!!
2018.03.09, 15:00 Delta Mekongu – pływające markety
Pobudka o 4:30, transport nad Mekong, mała łódka i w ciemnościach płyniemy w stronę pływających marketów, aby zobaczyć jak miejscowi handlują na wodzie. To nie pokaz dla turystów, a ich codzienne życie. Jedni hodują i przypływają z owocami swojej ciężkiej pracy, a inni kupują. Małe, średnie, duże i wielkie łodzie wyładowane owocami i warzywami. Powolnie podglądamy jak dobijają targu, jak się targują i jak przerzucają z łodzi na łódź zakupy. Nie jest tak kolorowo jak w znanych pływających marketach w Tajlandii, gdyż jest tu po prostu zwyczajnie, normalnie, swojsko.
Płyniemy dalej do drugiego, mniejszego marketu. Tutaj łodzie zdecydowane mniejsze i zainteresowanie wymianą towarów również mniejsza.
Później wpływamy w mniejsze kanały, aby zobaczyć jedną z wielu odnóg, bocznych torów Mekongu. Tu toczy się normalne życie. Małe domki, chatki, dróżki i mosty. Leniwie, nieśpiesznie płyniemy i oglądamy.
Na koniec wybieramy się do jednej z dwóch fabryk makaronu ryżowego, aby zobaczyć jak powstaje pyszny składnik wielu tutejszych dań. Chrupiący smażony makaron z kokosowym sosem i dodatkiem chili smakuje wybornie.
Dzień zaczęliśmy bardzo wcześnie więc po 7 godzinnej wycieczce, gdzie zaledwie „liznęliśmy” niewielki kawałeczek rzeki wróciliśmy do hotelu i padliśmy spać. Tutejsze słońce potrafi wykończyć.
2018.03.10, 12:00 Can Tho – Ho Chi Minh – dzień transportowy
Ostatni na tym wyjeździe przejazd autobusem z miejscami do spania. Już wielokrotnie o tym pisałem, jaki to przyjemny i wygodny sposób przemieszczania się w Wietnamie. Warto jednak pamiętać o tym, aby nie rezerwować miejsc w pierwszych rzędach autobusu, bo wtedy miejsce na nogi i bagaż jest zdecydowanie mniej niż w innych rzędach.
2018.03.10, 16:20 Ho Chi Minh – ostatni dzień w Wietnamie
Z pełną premedytacją zarezerwowaliśmy nocleg w samym centrum. W sumie to nie wiedzieliśmy, że tutejsza ulica Bùi Viện to największa imprezownia miasta, gdzie chyba nikt nie kładzie się spać. Chcieliśmy mieć blisko do tutejszego targu, do transportu na lotnisko w środku nocy itd.
Mieliśmy zaledwie kilka godzin na to aby zrobić ostatnie zakupy, aby ostatni raz się potargować, zjeść pyszne owoce, napić się naturalnego soku z pysznych owoców, zjeść krewetki, kalmary, rybę i inne cuda :).
Nie wiem jak to jest, ale zawsze na początku wyjazdu wydaje nam się, że mamy tak dużo dni przed nami, a pod koniec podróży mamy wrażenie, że jeszcze niczego nie zobaczyliśmy, że jesteśmy tu zaledwie kilka dni, że tyle chcielibyśmy jeszcze zrobić, spróbować, zobaczyć. Jak to mówią wszystko co dobre kiedyś się kończy :).
Plecaki też dziwnie spuchły, że prawie pękają w szwach :), ale daliśmy radę się zapakować.
2018.03.11, 05:50 Ho Chi Minh – Pekin przelot
Musieliśmy wstać koło 2:00 w nocy, bo obsługa naszego hostelu twierdziła, że jak to jest lot międzynarodowy to trzeba być 3 godziny przed czasem wylotu. Wyszliśmy na ulicę do taksówki, a tu impreza pełna gębą :) Miasto nie śpi. Ciekawe czy to kwestia weekendu czy może po prostu tu codziennie w nocy tak jest?
Na lotnisku jak to w środku nocy wszystko dzieje się powoli i ospale. Nikomu nigdzie nie śpieszy się, jest mało ludzi, prawie nic się nie dzieje. Spokojnie standardowe 2 godziny przed wylotem by wystarczyły.
2018.03.11, 11:50 Pekin, Chiny
W południe wylądowaliśmy w Pekinie. Tym razem od razu ustawiliśmy się w dobrej kolejce po darmową wizę 24h, a później do kontroli paszportowej, lecz i tak zajęło to ponad 2 godziny.
Szybko przemieściliśmy się na główny terminal 3 z którego kupiliśmy bilet na Airport Express aby przesiąść się na metro i dostać się do miasta. Plan był prosty – jedziemy na plac Tiananmen z którego pójdziemy do Zakazanego Miasta. Takie były plany. Po wyjściu z metra okazało się, że nasze plany będą mocno zweryfikowane.
Po jednej stronie ulicy była olbrzymia kolejka do kontroli bezpieczeństwa. Dodatkowo ani trochę nie przesuwała się. Poszliśmy na drugą stronę ulicy, gdzie kolejka była 2 może 3 razy krótsza. Odstaliśmy w niej ponad 1,5 godziny. Okazało się, że to kontrola bezpieczeństwa i paszportów. Szczerze to nie wiem po co. Po tym czasie było już wiadomo, że dzisiaj Zakazane Miasto jest zamknięte i nie możemy tam wejść.
Byliśmy zbyt późno, a dodatkowo dzisiaj jest jakieś duże spotkanie – kogo nie mam pojęcia, ale na placu stało kilkadziesiąt wielkich autokarów, wszędzie mnóstwo policji, większość dróg pozamykana, wejść zabarykadowana płotami i kordonem policji. Mogliśmy zrobić sobie tylko pamiątkową fotkę przed wejściem i poszliśmy do ogrodu znajdującego się koło murów.
Ogród jak to ogród zimą – nic ciekawego. Jak już zrobiło się ciemno to wróciliśmy do metra. Przy stacji Dongzhimen jest niewielkie centrum handlowe w którym zjedliśmy obiadek, smakołyki z matcha’y i zaraz obok znaleźliśmy sklep z herbatą, gdzie kupiliśmy trochę herbaty jaśminowej, aby porównać sobie już w Polsce czy faktycznie jest tak dobra :)
Po 21:00 wróciliśmy na lotnisko, aby mieć margines bezpieczeństwa przed ostatnim airport express na lotnisko (odjeżdża o 22:30) i poszliśmy spać :). Tak oto pożegnaliśmy się z Pekinem, którego w sumie niewiele widzieliśmy, więc będzie powód aby tu wrócić.
2018.03.12, 03:50 Powrót do Polski
Lot mieliśmy o 3:50 do Warszawy, który z delikatnym opóźnieniem wylądował po 9,5 godzinie, później taksówka na dworzec PKP i dalej już pociągiem. Trochę ten powrót nam zajmuje :).
2018.03.12, 19:00 Ostatecznie KONIEC wyjazdu do Wietnamu
Po ponad 14,5 godzinach spędzonych w samolocie, po ponad 4:40 spędzonych w pociągu, po ponad godzinie w taksówce oraz po ponad 16,5 godzinach spędzonych pomiędzy lotami w Pekinie wróciliśmy do domu :).
Na podsumowania, zdjęcia, artykuły i porady przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz wielkie dzięki za Waszą podróż z nami, za komentarze, uwagi, reakcje, za to że z nami byliśmy.
Mamy nadzieję, że podobało Wam się równie jak nam. Do następnego razu.
Zapraszamy do poprzednich części relacji z wyjazdu do Wietnamu:
PS. Dla osób planujących swoją własną podróż do Wietnamu powstał specjalny artykuł zawierający informacje praktyczne, które będą bardzo pomocne przy organizacji swojego wyjazdu -> Wietnam informacje praktyczne: ceny, noclegi, transport, pogoda.